Niezwykle gorący przebieg ma kampania wyborcza w wyborach na wójta Dobrzenia Wielkiego na Opolszczyźnie. Ktoś rozsyła listy, w których sugeruje, że walcząca o urząd Monika Ledwolorz-Gierok miała pozować do zdjęć z odsłoniętym biustem. Co więcej osoby, których nazwiska widnieją w podpisie pod wiadomością utrzymują, że nie mają z tą sprawą nic wspólnego. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że kandydatka na wójta jest nauczycielką w tamtejszej szkole i gminną radną.
– O moich rzekomych zdjęciach topless dowiedziałam się już rok temu od pana wójta, który powiedział, że jakieś osoby przychodziły do niego na skargę. Pan wójt zaznaczył, że jeżeli pojawi się oficjalne zawiadomienie, to on zgłasza sprawę do komisji dyscyplinarnej w kuratorium – mówi oskarżana o nieobyczajne zachowanie Monika Ledwolorz-Gierok w rozmowie z lokalnym portalem nto.pl. – Byłam przerażona. Czułam, jakby mi się życie zawaliło. Poprosiłam wójta o podanie nazwisk osób, od których dostał taką informację, ale on odmówił – wyznaje.
Kandydatka poinformowała, że już przed rokiem sprawa została zgłoszona przez nią na policję i przez pewien czas był spokój. Teraz problem wrócił w postaci listów, które miały być wysłane do wójta, przewodniczącego rady gminy i miejscowego proboszcza. Pod listami widniały podpisy “zaniepokojonych rodziców”, którzy nie chcieli, by taka osoba uczyła ich dzieci. Jak się jednak okazało, żaden z rzekomych nadawców nie przyznaje się do tego, że podpisał się pod paszkwilem.
– Nie wiem nic, żadnych zdjęć nie widziałam, niczego nie podpisywałam. W dodatku moje dzieci są dorosłe. Nie chodzą już do tej szkoły, więc po co miałabym pisać jakieś skargi? – mówi w rozmowie z cytowanym wcześniej lokalnym portalem jedna z “autorek”.
Z kolei sama Monika Ledwolorz-Gierok nabiera podejrzeń, że sprawa ma wymiar polityczny i ktoś chce przeszkodzić jej w zdobyciu urzędu.
– Nie chcę rzucać podejrzeń, kto może za tym stać – mówi w rozmowie z nto.pl. – Myślę, że to może być narzędzie walki politycznej, bo sprawa odżyła akurat teraz, przed wyborami – dodaje.
Choć jak sama wskazuje podejrzeń rzucać nie chce, w tej te sytuacji naturalnie same się pojawiają. Za sprawą mogą stać przecież jej kontrkandydaci, np… urzędujący wójt Piotr Szlapa.
Włodarz gminy jednak zdecydowanie odcina się od tych oskarżeń i przekonuje, że nie ma z nimi nic wspólnego.
– Absolutnie nie wykorzystywałem tej sprawy w kampanii. Jest to dla mnie wstrętne, że ktoś tak sądzi. Teraz kieruję sprawę w trybie wyborczym do sądu, bo nie mogę tego tak zostawić – ucina spekulacje w rozmowie z lokalnym portalem.
Sytuacja jak widać jest dynamiczna, ale za jej sprawą, zaledwie w kilka godzin, o małej miejscowości na Opolszczyźnie zrobiło się głośno na całą Polskę. Kto rozsyła tajemnicze wiadomości? Skąd wzięły się akurat takie pomówienia i komu pomogą w kampanii wyborczej? A przecież do wyborów jeszcze miesiąc!