Ta historia, choć brzmi jak z poślednich amerykańskich horrorów, wydarzała się naprawdę. Tajemniczy obraz dziewczynki, który przypadkiem trafił do właściciela sklepu z używanymi rzeczami “nękał” swoich kolejnych nabywców.
Na pierwszy rzut oka to zwyczajny i niczym nie wyróżniający się lekko tandetny obraz, jakich wiele. Ot, zwykły portret kilkuletniej dziewczynki, na którym artysta zastosował tzw. “efekt Mona Lisy”, czyli koncept Leonarda da Vinci, tak portretujący oczy osoby malowanej, by można było odnieść wrażenie, że postać patrzy się na odbiorcę niezależnie, z której strony ten na nią spojrzy.
Wystarczy jednak dodać nutkę tajemnicy i sprawny prosty marketing, by wzbudzić zainteresowanie większej grupy odbiorców.
Tak też zrobił właściciel sklepu ze starociami Hastings Advice Representation Centre w angielskiej miejscowości St Leonards-on-Sea. Pewnego dnia wystawił on s sklepowej witrynie właśnie portret “Dziewczynki w różowej sukience”. Jak zapewniał klientów, obraz został mu podarowany przez anonimowego mężczyznę, “który już nie mógł na niego patrzeć”. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że nie znany jest sam autor malowidła, a podpis twórcy jest nieczytelny.
Sam właściciel sklepu, po kilku dniach od otrzymania podarunku również miał zacząć czuć się nieswojo. Przekonywał, że dziewczynka, śledzi każdy jego ruch, stąd zdecydował się go sprzedać. Wycenił go skromnie, bo zaledwie na 25 funtów (ok 125 zł).
Obraz został szybko sprzedany. Nabywcą okazała się kobieta, która jednak po dwóch dniach z powrotem przyniosła go do sklepu, “nie mogąc znieść aury malowidła”. Co ciekawe, nie chciała zwrotu pieniędzy.
Właściciel jednak nie chciał jednak trzymać dzieła i znowu wystawił je na sprzedaż. Tym razem jednak obniżył cenę do 20 funtów (100 zł) i dodał informację, że obraz jest “prawdopodobnie przeklęty”.
Jak można było się spodziewać, nowy nabywca znalazł się od razu. Znowu kobieta. Ta jednak wytrzymała z malunkiem zaledwie jedną noc. Następnego dnia powróciła do sklepu i roztrzęsiona zostawiła obraz, tłumacząc, że “już nie chce mieć nic wspólnego z tą przeklętą rzeczą”.
Buying! What’s the worst that could possibly happen? pic.twitter.com/LcHABdgvO0
— Jayne Sharp (@Jaynesharp) July 22, 2023
Właściciel najwyraźniej też miał dość, bo kolejny raz wystawił go na sprzedaż. Tym razem jednak dodał ostrzeżenie, że “dziewczynka wróciła już dwa razy”. Przyszłego nabywcę postanoiwł zachęcić do zakupu sloganem: “czy jesteś wystarczająco odważny, by go kupić?”
Odważna się znalazła dość szybko i jak na razie nie chce rozstawać się z portretem, bo zachwyca ją ta aura tajemniczości.
Czym można tłumaczyć niepokój, który wywołuje? Tu sięgnijmy po naukowe wytłumaczenie “fenomenu” Mona Lisy, o które pokusił się naukowiec dr Tomasz Rożek.
– Weźmy obraz, na którym model patrzył na malującego, a dodatkowo malarz znał sekrety malowania 3D, czyli potrafił stworzyć głębię i sprawić, by nasz mózg widział obraz trójwymiarowy. Mózg widzi ten obraz 3D, a jednocześnie, spacerując przed takim obrazem, cały czas widzimy te same proporcje białka do źrenicy. W prawdziwym życiu oznaczałoby to, że ktoś na nas patrzy. Odnosimy więc wrażenie, że postać z obrazu wodzi za nami wzrokiem – wyjaśniał dr Tomasz Rożek w jednej z audycji Programu Trzeciego Polskiego Radia.
Czy z dziewczynką jest podobnie?