Półfinał z Estonią i ewentualny finał ze zwycięzcą pojedynku między Walią a Finlandią – tak układa się drabinka reprezentacji Polski w barażach o Euro 2024. Losowanie par, które powalczą o awans na turniej w Niemczech skomentował selekcjoner biało-czerwonych Michał Probierz.
Jeszcze przed rozpoczęciem eliminacji do mistrzostw Europy 2024 Polska była uznawana za faworyta w swojej grupie. Jednak z biegiem czasu i kolejnymi rozegranymi meczami z takimi reprezentacjami takich krajów jak Czechy, Albania, Mołdawia czy Wyspy Owcze, sytuacja była coraz bardziej niepewna. Ostatecznie biało-czerwoni zajęli 3. miejsce w eliminacyjnej grupie, a z bezpośredniego awansu na Euro cieszyli się Czesi i Albańczycy.
Wynik podopiecznych Michała Probierza, który przejął kadrę na ostatnie spotkania eliminacyjne, nie oznacza jednak definitywnego braku szans na awans. Polacy wezmą udział w barażach, których szczegóły poznaliśmy po czwartkowym losowaniu.
Już wiemy, że Lewandowski i spółka znaleźli się w ścieżce A i 21 marca 2024 roku na PGE Narodowym podejmą Estonię. Wygrany tego spotkania zmierzy się w finale baraży ze zwycięzcą starcia Walia – Finlandia. To właśnie lepsza drużyna tej pary wystąpi w roli gospodarza decydującego starcia.
Jak wyniki losowania ocenia selekcjoner reprezentacji Polski? Michał Probierze podkreśla, że „na pewno mamy szansę” na awans.
– Wiedzieliśmy, że zaczynamy baraże od meczu u siebie z Estonią. Konstantin Wsiljew to mój były gracz i jeden z liderów naszego najbliższego przeciwnika. Potem musimy czekać na wynik drugiego meczy – powiedział Probierz.
– To spotkanie zapowiada się interesująco. Na razie nie obserwowaliśmy tych drużyn, ale wiemy, że Walia gra bardzo dobrze. Na pewno mamy szansę, żeby zakwalifikować się do mistrzostw – przyznaje szkoleniowiec.
Probierz przypomniał, że selekcjonerem biało-czerwonych jest od niedawna i w ostatnim czasie pracował z zawodnikami nad atmosferą i podejściem mentalnym.
– Mam nadzieję, że w tych barażach od początku będziemy mocno skoncentrowani i będziemy zwyciężać. Wiadomo, że jeśli nie wygra się pierwszego meczy, to nie będzie i drugiego – dodał.