Podróżny poinformował pracowników lotniska Warszawa-Okęcie, że ma w walizce bombę. Okazało się, że był to głupi żart.
Sprawa została ujawniona we wtorek przez służby graniczne. Obywatel Szwajcarii, który miał lecieć do Genewy, powiedział pracownikom lotniska, że ma w walizce bombę. Stało się to podczas kontroli bezpieczeństwa.
Sprawa została potraktowana poważnie i przekazana kierownikowi Placówki Straży Granicznej Warszawa-Okęcie. Na miejsce wysłano funkcjonariuszy z Grupy Bezpieczeństwa Lotów. Mężczyzna został odizolowany od innych pasażerów, a następnie sprawdzony pod kątem posiadania niebezpiecznych przedmiotów.
Szwajcar nie był agresywny i wykonywał polecenia mundurowych. Po sprawdzeniu okazało się, że nie ma przy sobie żadnej bomby. Wtedy przyznał, że był to tylko żart. Został za to ukarany mandatem w wysokości 500 zł. Nie mógł także wziąć udziału w planowanym locie.