Rząd Francji zapowiedział, że wyda 200 milionów euro na zniszczenie nadwyżek wina. Ma to sprawić, że jego cena rynkowa nie spadnie.
Sytuacja francuskich producentów wina w kilku regionach tego kraju, zwłaszcza w Bordeaux, jest obecnie bardzo trudna. Największym problemem jest to, że spadł popyt na ich produkt. Doprowadziło to do nadprodukcji, a tym samym spadku cen trunku na rynkach. Sami producenci obwiniają o to głównie pandemię i związane z nimi zamknięcia restauracji – które miały spowodować, że wielu klientów przestawiło się na inne trunki, jak np. piwo. Obwiniają też wojnę na Ukrainie i związane z nią kłopoty gospodarcze w Europie, przez które wiele osób nie stać już na wino.
W skrajnych wypadkach cena wina jest mniejsza niż koszty produkcji. W Bordeaux co trzeci producent donosi już o poważnych kłopotach finansowych. „Produkujemy za dużo, a cena sprzedaży jest niższa od ceny produkcji, więc tracimy pieniądze – wyjaśnił Jean-Philippe Granier ze stowarzyszenia producentów wina z Langwedocji.
Minister rolnictwa Marc Fesneau ujawnił, że rząd Francji przeznaczy aż 200 milionów euro na utylizację nadprodukcji wina, z czego 160 milionów będzie pochodzić z funduszy unijnych. Celem tego jest zmniejszenie podaży i, tym samym, stabilizacja jego cen. Odzyskany ze zniszczonego wina alkohol będzie mógł być sprzedany innym firmom, ale do użycia wyłącznie w produktach niespożywczych, jak środki dezynfekujące, perfumy itp.
W czerwcu ministerstwo rolnictwa zapowiedziało też fundusz w wysokości 57 milionów euro, którego celem jest likwidacja blisko 9.5 tys. hektarów winorośli w Bordeaux. Rząd prowadzi też programy, których celem jest skłonienie producentów wina do zmiany na uprawę innych produktów, jak np. oliwki.