Górale, którzy martwili się o tegoroczny sezon wakacyjny mogą spać spokojnie. Wszystko za sprawą mieszkańców Półwyspu Arabskiego. W Zakopanem na każdym kroku widać turystów w burkach lub hidżabach. Okazuje się, że turyści z Bliskiego Wschodu oszaleli na punkcie jednego z polskich produktów.
O skali zainteresowania stolicą Tatr wśród mieszkańców Półwyspu Arabskiego świadczy m.in. relacja zakopiańskiego taksówkarza, który pracuje w zawodzie od przełomu lat 80. i 90. Pan Leszek przyznaje w rozmowie z Onetem, że ponad połowa klientów, których wozi, to Arabowie.
– Polacy są mili, czujemy się tutaj dobrze, jesteśmy akceptowani. Uwielbiamy wasz klimat, przyrodę. Nie chodzimy na wycieczki w góry, ale je podziwiamy spacerując po mieście – powiedziała portalowi interia.pl jedna z turystek zza granicy.
– Gości arabskiego pochodzenia jest obecnie bardzo dużo w Zakopanem. Widać ich dosłownie wszędzie: na Krupówkach, w Kuźnicach, w sklepach spożywczych. czy odzieżowych – przyznaje w rozmowie z Gazetą Krakowską pani Maria, mieszkanka Zakopanego pracująca w gastronomii na Krupówkach.
O zachowaniu turystów z Bliskiego Wschodu mówi właściciel jednego ze sklepów na Krupówkach. Jak relacjonuje, kupują oni wszystko co ma napis „handmade”. Przyznaje również, że Arabowie odwiedzający Zakopane, wybierają głównie towary luksusowe, omijając raczej te „tandetne”. Okazuje się, że pokochali oni jeden z polskich produktów, który kupują w zaskakująco dużych ilościach, nie zważając na cenę.
– Oszaleli na punkcie naszych miodów. Kupują je całymi kartonami, rachunek na 500-600 złotych to standard. Wydają dużo pieniędzy, nie targują się, są mili i uprzejmi – mówi właściciel sklepu.