Roman Giertych przekazał za pośrednictwem Twittera, że do jego kancelarii weszło trzech funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Mecenas opisał interwencje służb i stwierdził, że ma ona związek z przygotowaniami do marszu organizowanego przez Donalda Tuska. Doniesieniom tym zaprzeczył zastępca ministra ds. służb specjalnych. Stanisław Żaryn nazwał wpis Giertycha „znaczącą manipulacją”.
– Do mojej kancelarii właśnie przybyło trzech agentów CBA. Mnie nie było – napisał na Twitterze Giertych. Były minister dodał, że w miejscu, do którego mieli wejść funkcjonariusze, przygotowywane są flagi z okazji marszu, który odbędzie się 4 czerwca w stolicy. Jak przekazał mecenas, „agenci chcieli się rozejrzeć po pomieszczeniach”.
– Ponieważ nie mieli nakazu przeszukania zostali poproszeni o natychmiastowe opuszczenie kancelarii. Jeden z nich próbował protestować, że znajduje się na czynnościach, lecz został uświadomiony, iż w kancelarii adwokackiej nie ma przestrzeni na czynności CBA, a nadto sąd uznał prowadzenie wobec mnie działań przez CBA za przestępstwo. Po krótkiej dyskusji opuścili biuro – przekazał Giertych, którego zdaniem, przed niedzielnym wydarzeniem „takich prowokacji” będzie więcej.
Do mojej kancelarii właśnie przybyło trzech agentów CBA. Mnie nie było. Dodam, że przygotowujemy właśnie flagi w kancelarii, gdyż okna wychodzą na Nowy Świat, gdzie będzie przechodził Marsz. Agenci chcieli się rozejrzeć po pomieszczeniach. Ponieważ nie mieli nakazu przeszukania…
— Roman Giertych (@GiertychRoman) June 2, 2023
Na doniesienia Giertycha odpowiedział zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn. W rozmowie z polsatnews.pl oświadczył, że informacje przekazane przez mecenasa są „znaczącą manipulacją”.
Żaryn sprostował, że faktycznie w kancelarii pojawił się funkcjonariusz CBA, ale tylko jeden.
– Był on asystentem prokuratora, który pojawił się tam, aby wręczyć pismo wzywające na przesłuchanie – wyjaśnił.