LeBron James z Los Angeles Lakers zdobywając swój 36. punkt w meczu z Oklahoma City Thunder poprawił osiągnięcie Kareema Abdula-Jabbara i został najlepszym strzelcem w historii koszykarskiej ligi NBA. Później dodał jeszcze dwa i obecny rekord wynosi 38 390.
“Dotychczasowy rekord utrzymywał się przez 40 lat i wielu sądziło, że nigdy nie zostanie poprawiony. Myślę, że teraz też możemy powiedzieć, że nie ma nikogo, kto będzie mógł się zmierzyć z twoim rekordem” – zwrócił się do Jamesa szef ligi.
Bohater wieczoru podziękował wszystkim, których spotkał na swojej drodze w NBA, także nieżyjącemu już poprzedniego komisarzowi ligi Davidowi Sternowi. “Bardzo dziękuję, że pozwoliliście mi być częścią czegoś, o czym zawsze marzyłem” – powiedział roniąc łzę.
W specjalnych słowach zwrócił się do Abdula-Jabbara, wskazując, że porównanie z jego legendą jest dla niego kłopotliwe, oraz do swoich najbliższych, a na trybunach byli m.in. jego matka, żona i dwóch synów, “bez których nigdy nie znalazłby się w tym miejscu”.
75-letni dziś Abdul-Jabbar był na pierwszym miejscu klasyfikacji strzelców od 5 kwietnia 1984 roku, kiedy zdetronizował Wilta Chamberlaina (31 419 pkt). Zaliczył w NBA 20 sezonów, a swój wynik osiągnął w 1560 meczach. James, który zadebiutował w tej lidze w 2003 roku, a obecny sezon też jest jego 20., potrzebował do rekordu 1410 spotkań rozgrywek regularnych, bo tylko takie są zaliczane do oficjalnego zestawienia. Występy w play off nie są brane pod uwagę.
Obecny sezon jest statystycznie jednym z najlepszych Jamesa – średnio zdobywa 30 punktów w meczu i jest siódmym strzelcem ligi. Od dawna zachwyt budzi też jego dyspozycja fizyczna.
“Coś niewiarygodnego, co on pokazuje na boisku” – przyznał 15 lat młodszy Słoweniec Luka Doncic z Dallas Mavericks, jedna z gwiazd młodego pokolenia, a były kolega z Cleveland Cavaliers Kevin Love dodał: “Długo nikt nawet się nie zbliży do jego wyczynów”.
Świetna dyspozycja Jamesa nie przekłada się na sukcesy jego drużyny, bo Lakers są w kryzysie od zdobycia tytułu w covidowej “bańce” w 2020 roku i teraz też drżą o awans do play off.
James ma w kolekcji łącznie cztery mistrzostwa NBA. W 2012 i 2013 roku poprowadził do triumfu Miami Heat, a w 2016 roku Cleveland Cavaliers z rodzinnego stanu Ohio. Wszystkie okrasił mianem najlepszego zawodnika (MVP) finałów. Także cztery razy to miano przypadło mu po sezonie zasadniczym – w latach 2009-10 i 2012-13.
Kilka dni temu dogonił już Abdula-Jabbara w liczbie nominacji – 19 – do tradycyjnego Meczu Gwiazd, gdy kibice w głosowaniu wybrali go na kapitana ekipy Zachodu. Obu łączy także liczba występów w finale NBA – 10, ale pod względem tytułów “KAJ” jest lepszy o dwa.
James podkreśla, że nigdy nie skupiał się na zdobywaniu punktów.
“Poza tym, że wydawał się nie do pobicia, to ten rekord tak naprawdę nigdy nie był w mojej głowie, gdyż jestem zawodnikiem, który najpierw myśli, komu podać, a dopiero później, jak zdobyć punkty” – zaznaczył.
Na poparcie tej można podać liczbę 10 354 asyst w jego karierze, co stawia go na czwartej pozycji w zestawieniu wszech czasów.
James jest typem sportowca długowiecznego, zawsze omijały go poważniejsze urazy. O jego formę dba sztab kucharzy, dietetyków, masażystów i trenerów personalnych.
Na gwiazdę był typowany jeszcze przed debiutem w NBA, do której został wybrany w drafcie z numerem pierwszym. Wtedy też trafił na okładkę magazynu “Sports Illustrated” z wymownym tytułem “Wybraniec” i w koszulce z numerem 1, który nie odnosił się tylko do przedsezonowej loterii. Jego historia była wyjątkowa od dzieciństwa, gdyż matka urodziła go w wieku 16 lat, a później samotnie wychowywała w trudnych warunkach.
Ten fakt wykorzystuje, by zwracać uwagę na społeczne nierówności i angażując się w liczne akcje charytatywne. Popularność Jamesa ma też wymierny efekt finansowy – magazyn “Forbes” szacuje jego majątek na ponad miliard dolarów. Za występy na boisku zarobił jednak tylko połowę tej sumy, a żaden inny sportowiec z reklam, m.in. dzięki dożywotniemu kontraktowi z firmą Nike, nie czerpie takich zysków, jak on. Obecna umowa z Lakers wiąże go do 2025 roku, a przynosi mu ponad 45 mln dolarów za sezon.
Jego sportowa długowieczność otwiera mu szansę na inne historyczne wydarzenie – nie ukrywa, że jego marzeniem jest zagrać wspólnie w NBA z jednym z synów. Najbliżej tego jest 18-letni Bronny, ale do zawodowej ligi może trafić najwcześniej w 2024 roku. Bardziej utalentowany jest jednak ponoć 15-letni obecnie Bryce.
Trzecim dzieckiem Jamesa jest ośmioletnia Zhuri. Matką wszystkich i żoną koszykarza od 2013 roku jest Savannah Brinson, z którą poznali się jeszcze jako dzieci w Akron.
Mimo wysiłków Jamesa, który zakończył mecz z dorobkiem 38 “oczek”, Lakers nie sprostali Thunder przegrywając 130:133. To 30. w sezonie porażka utytułowanego zespołu, który mając 25 zwycięstw zajmuje dopiero 13. lokatę w Konferencji Zachodniej NBA.