Politycy opozycji przekonują, że wbrew temu co sądzą wyborcy, praca w Sejmie nie należy do najprzyjemniejszych. Przecież poselskie diety nie należą do najwyższych, ceny w sejmowym bufecie porażają to jeszcze czasem trzeba zarywać noce podczas nocnych posiedzeń. Jednak nie to jest najgorsze dla posłanki Joanny Muchy, kiedyś minister sportu w rządzie Tuska, dziś posłankę z klubu Szymona Hołowni.
Swoim wyznaniem Mucha podzieliła się w programie “Graffiti” na antenie Polsatu. Według niej parlamentarzyści naszego Sejmu chorują na skutek “rozkręconej do granic możliwości klimatyzacji”. Posłanka przyznała, że trzeba to zmienić, bo to pozwoli zaoszczędzić nam energię i korzystnie wpłynie na zdrowie posłów.
Była minister nie ma wątpliwości, że oszczędzanie energii jest niezbędne podczas obecnego kryzysu energetycznego i Polska wzorem innych państw powinna przyłożyć do tego dużą wagę
– Zaoszczędzona energia to ta, która jest najtańsza, i która najmniej zanieczyszcza środowisko – tłumaczyła Mucha i zaproponowała, by zgodnie z zaleceniami Unii Europejskiej “ściąć energię zużywaną w szczycie o 5 proc”.
– Energia produkowana w szczycie jest najdroższa i najbrudniejsza. Ścięcie energii produkowanej w szczycie, w praktyce oznacza przeniesienie procesu produkcji na noc, czyli rozłożenie go bardziej równomiernie w ciągu doby – przekonywała posłanka.
Joanna Mucha ma także radę dla Polaków na nadchodzącą jesień i zimę:
– Wszyscy musimy nabyć nieco cieplejsze ubrania i przygotować się, że w niektórych miejscach będzie o kilka stopni mniej – stwierdziła.
O jakie miejsca chodzi, nie wiemy.