Taki to pożyje. Jak donosi portal Interia.pl. zagraniczne delegacje lotnicze marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego z PO pochłonęły ponad ćwierć miliona złotych. To bardzo dużo, kiedy weźmiemy pod uwagę, że rola, jaką pełni marszałek Senatu w polityce zagranicznej jest znikoma, a część tych wypraw, taka jak ta do Kijowa, przyniosła więcej szkód niż pożytku.
Według doniesień Interii najdroższa okazała się głośna podróż do Miami z lutego 2022 r. Delegacja kosztowała łącznie 113 tys. 289 zł. Tania nie była także wizyta w Japonii z 2020 roku. Grupa senatorów odwiedziła Japonię na zaproszenie przewodniczącej Izby Radców tego kraju. “Diety, noclegi i przelot zamknęły się w kwocie 75 tys. 530 zł. Po wylocie do Miami to druga pozycja w całym zestawieniu” – napisano na portalu.
Według spekulacji portalu, marszałek Grodzki miał natomiast zrezygnować z podróży do Zjednoczonych Emiratów Arabskich po dyskusji z szefem PO Donaldem Tuskiem.
“Od samego początku był duży dystans do tego, co robi marszałek. Nie było zakazu, ale zalecaliśmy senatorom dużą ostrożność. Orędzie do narodu ukraińskiego było przekroczeniem Rubikonu i od tego momentu rekomendacja dla PiS jest taka, żeby nie brać udziału w wyjazdach z Tomaszem Grodzkim” – powiedział cytowany przez portal wicemarszałek Senatu Marek Pęk (PiS).
W marcu marszałek Grodzki zamieścił na Twitterze nagranie, skierowane do Rady Najwyższej Ukrainy, w którym m.in. przepraszał, że “niektóre firmy w haniebny sposób kontynuują działalność w Rosji, że nadal przez Polskę jadą tysiące tirów na Białoruś” i że “nadal rząd importuje rosyjski węgiel i nie potrafi zamrozić aktywów rosyjskich oligarchów”. “W ten sposób z niedającą się zaakceptować hipokryzją nadal – nawet wbrew intencjom – finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi” – mówił marszałek Senatu.
W reakcji na te słowa PiS złożył wniosek o odwołanie Grodzkiego z funkcji marszałka, ale w kwietniu br. wniosek taki nie uzyskał większości w Izbie.