Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że policja naruszyła prawa aktywistki Katarzyny Augustynek, znanej lepiej pod pseudonimem Babcia Kasia. Przyznał jej duże odszkodowanie.
Babcia Kasia to znana opozycyjna aktywistka, która bierze udział w niemal wszystkich protestach opozycji. Często jest oskarżana o obrażanie i szarpanie się z policją – tylko w zeszłym roku wpłynęło przeciwko niej pięć aktów oskarżenia i sześć wniosków o ukaranie za obrażanie i naruszanie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy.
28 stycznia zeszłego roku Augustynek brała udział w proteście Ogólnopolskiego Strajku Kobiet pod siedzibą Trybunału Konstytucyjnego. Reprezentująca ją mecenas stwierdziła, że policja pod pretekstem nielegalności ich zgromadzenia zaczęła legitymować uczestników tego spędu. Jej zdaniem nielegalność protestu wynikała z rozporządzeń covidowych, a rozporządzeniem nie można ograniczyć prawa do zgromadzeń. Stwierdziła też, że policjanci prowokowali uczestników do łamania prawa poprzez wchodzenie do środka kordonu.
Aktywistka została zatrzymana przez policjantów i przewieziona do Pruszkowa. Sąd uznał, że nie było takiej potrzeby, bo pomieszczenie dla zatrzymanych na warszawskiej komendzie nie było przeludnione i mogli dokonać czynności właśnie tam. Sądowi nie spodobało się też, że nie wypuścili jej po ustaleniu tożsamości tylko trzymali ją całą noc, oraz sposób, w jaki przeprowadzono jej rewizję osobista, co rzekomo miało mieć miejsce w brudnej toalecie. Sąd uznał, że została potraktowana upokarzająco, a środki przymusu bezpośredniego zostały użyte nieprofesjonalnie, co naraziło ją na krzywdę.
Ostatecznie sąd przyznał Augustynek 20 tysięcy złotych odszkodowania. Wyrok nie jest prawomocny.