Nie od dzisiaj wiadomo, że niemiecki kraj związkowy Meklemburgia-Pomorze Przednie (MV) był jednym z najbardziej zaangażowanych podmiotów w budowę gazociągu Nord Stream II i gorąco lobbował za jego uruchomieniem. Choć wydaje się, że inwazja Rosji na Ukrainę ostatecznie pogrzebała tę inwestycję, to wiele wątków dotyczących budowy samego gazociągu wciąż budzi liczne kontrowersje. Szczególnie tych, których bohaterem jest Fundacja Klimatyczna MV (Fundacja Gazpromu w Meklemburgii), przez ostatnie dwa lata aktywnie pomagająca w realizacji rurociągu.
“Fundacja klimatyczna powstała około 2020 roku i pozornie miała na celu promowania projektów z zakresu ochrony środowiska, przyrody i klimatu” – pisała jeszcze rok temu niemiecka gazeta Handelsblatt. Jak informowały media “przedstawiciele Gazpromu mieli bezpośredni wpływ na tworzenie jej statutu. Największym darczyńcą fundacji był Nord Stream 2, który przeznaczył na ten cel 20 mln euro.
Interesujące, że premier landu Manuela Schwesig już wtedy podkreśliła, że organizacja non-profit może również przyczynić się do ukończenia budowy Nord Stream 2. “To, czy ta możliwość będzie potrzebna i wykorzystana, zależy od tego, czy USA nadal będą sięgać po sankcje przeciwko niemieckim i europejskim firmom” – mówiła jeszcze niedawno polityk SPD.
Jak się jednak okazało, według informacji z amerykańskich kręgów rządowych, do których dotarł dziennik “Handelsblatt”, fundacja “Klimat i ochrona środowiska” powołana przez rząd landu i Nord Stream 2 AG “była m.in. właścicielem statku biorącego udział w ostatnich pracach nad ukończeniem gazociągu. Chodzi o “Blue Ship”, który pojawia się również w raporcie rządu USA dla Kongresu na temat sankcji”.
“Raport nie wymienia bezpośrednio nazwy fundacji, ale wskazuje, że statek należy do organizacji związanej z +rządem niemieckim+. Waszyngton dyskutuje obecnie, czy nałożyć nowe środki karne na Nord Stream 2. Spór o sankcje transatlantyckie, który wydawał się być rozstrzygnięty, wchodzi więc w nową rundę” – podaje gazeta “Handlesblatt”.
Działalność Fundacji Gazpromu w Meklemburgii, która do tej pory odbywała się w cieniu, spotkała się z ostrą krytyką strony części niemieckich polityków. Co ciekawe szczególnie tych najbardziej proekologicznych. “Chcemy, aby ten spór został rozstrzygnięty przez europejskie władze zgodnie z europejskim prawem” – deklarował jeszcze niedawno Reinhard Buetikofer, polityk europejski z ramienia partii Zielonych. Spór, jak się okazało, zakończyła dopiero wojna w Ukrainie.
Choć w założeniach wszystko miało być czyste i przejrzyste, to rzeczywistość budziła już dużo poważniejsze wątpliwości. Według danych amerykańskich Fundacja miała być finansowana przez Rosję. Wyjaśnić to miał specjalny audyt badający finanse spółki. W trakcie jego trwania okazało się jednak, że… część dokumentów zniknęło.
“A to pech! Dokumenty w sprawie fundacji “klimatycznej” z Meklemburgii do obrony Nord Stream 2 zagadkowo zaginęły. Niemiecki resort finansów zapowiada ujawnienie wyników audytu podatkowego jak najszybciej. Afera może się skończyć komisją śledczą w Bundestagu i oby tak było.” – poinformował na Twitterze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl
A to pech! Dokumenty w sprawie fundacji "klimatycznej" z Meklemburgii do obrony Nord Stream 2 zagadkowo zaginęły. Niemiecki resort finansów zapowiada ujawnienie wyników audytu podatkowego jak najszybciej. Afera może się skończyć komisją śledczą w Bundestagu i oby tak było.
— Wojciech Jakóbik (@wjakobik) April 22, 2022
Czy Bundestag wyjaśni niejasne powiązania MV z Rosją i wykaże, ile skorzystali na tym niemieccy politycy?