Tak wygląda bazarek w jednym z “gubernialnych miast” dzisiejszej Rosji. Rozłożone stoły, a na nich towary, na które mogą pozwolić nawet ci mniej zamożni Rosjanie. Kaki czy “jajko niespodzianka” za 30 rubli (ok 1,40 zł), ryby za 100 rubelków (4,80 zł), nawet kurczaki za 200 rubli (ok 10 zł)! Problem w tym, że towary te nie nadają się spożycia.
– Takich straganów w naszym kraju są tysiące, łączy je jedno tajne hasło: nikt nie umarł, to dobrze. Możemy się z tego śmiać, ale problem jest poważniejszy. Część przeterminowanych produktów z supermarketów trafia na wysypiska śmieci. Jednak nie wszystkie. Niektóre są sprzedawane właśnie na takich straganach – mówi autor nagrania.
Nie chodzi jednak o produkty “jeden” czy “dwa” dni po terminie, a o jedzenie, które najzwyczajniej w świecie jest popsute. Wystarczy spojrzeć na to, co znajduje się na tych stołach. Nadgniłe owoce i warzywa, cuchnące ryby i mięso, to na takich stoiskach norma.
– Nasi biedniejsi obywatele kupują to i w ogóle nie myślą o swoim zdrowiu. Po prostu mogą jeść tylko to, na co starcza im pieniędzy, a tych na skutek sankcji jest coraz mniej – słyszymy.
— Умка (@LarisaS1961) March 27, 2022
Rosyjskie władze, rozpętując wojnę powinny zdawać sobie sprawę, że jej skutki dotkną także rosyjskich obywateli. Ale najwyraźniej los zwykłych mieszkańców Rosji i ich dobrobyt średnio obchodzi cara i jego bojarów żyjących w pałacach.