Festiwal łgarstw, czyli kto naprawdę pomagał Putinowi i budował jego pozycję? Panowie Tusk, Komorowski i Sikorski, czas uderzyć się we własne piersi Publicystyka

Festiwal łgarstw, czyli kto naprawdę pomagał Putinowi i budował jego pozycję? Panowie Tusk, Komorowski i Sikorski, czas uderzyć się we własne piersi

10 marca 2022 roku Siergiej Ławrow pojechał do Turcji na pokojowe rozmowy trójstronne. W tym czasie rosyjskie wojska okrążały Kijów, na Mariupol i Charków spadały sowieckie rakiety. W wielu miastach Ukrainy ostrzeliwane były sierocińce, szpitale i osiedla mieszkalne. Rosyjscy sołdaci blokowali transporty humanitarne. Nie zważając na huk wystrzałów skierowanych na ukraińskich cywili, szef rosyjskiego MSZ-u kłamał, że Rosja żadnej wojny nie prowadzi, na Ukrainę nie napadła, a celem Putina jest tylko i wyłącznie zapobieganie konfliktom. Te łgarstwa, za którymi kryje się dramat milionów Ukraińców, brzmią jak makabryczny dowcip z dobrze znanej w Polsce serii “Radio Erewań donosi”. Ale to nie jedyne kłamstwa, jakich słuchamy od początku tego konfliktu. Czas wreszcie powiedzieć dość. 

Zachowanie i słowa Ławrowa nie dziwią, bo doktryna polityczna Rosji jest de facto doktryną wojenną, a stosunki międzynarodowe od zawsze podporządkowane są planom militarnym. Rosja, inaczej niż cywilizowane demokracje zachodniej Europy, nie współpracuje z innymi państwami na zasadzie pokojowej kooperacji. Kiedy europejscy demokraci zastanawiają się nad klasyfikacją ślimaka winniczka, Rosja knuje, niszczy, spiskuje i krwawo podbija kolejne terytoria. Im szybciej wszyscy przyjmiemy do wiadomości, że rosyjscy politycy kłamali, kłamią i będą kłamać,  tym lepiej i bezpieczniej. Taka jest ich natura i nie ma żadnych przesłanek co do tego, żeby łudzić się, że uda się ich kiedykolwiek ucywilizować. 

Człowiek sowiecki przestaje słuchać tych kłamstw dopiero po śmierci, o czym my wiemy w Polsce od zawsze, bo pamiętamy, kiedy z Moskalem można zawrzeć “pierwszy raz pokój szczery i wieczny”. Choćby cesarz Moskalom kazał wstać, już dusza / Moskiewska. tam raz pierwszy, cesarza nie słusza. / Tam zagrzebane tylu set ciała, imiona / Dusze gdzie? nie wiem; lecz wiem, gdzie dusza Ordona./ Tak jak on stał się patronem naszych szańców, tak dziś patronem szańców Kijowa i całej Ukrainy stają się ich bohaterowie. Duch Kijowa. 7-latka śpiewająca przeszywającą duszę piosenkę w piwnicy. Wszyscy obrońcy wolnej Ukrainy. To oni dziś są ostatnią redutą. Któż inny lepiej niż my rozumie ich walkę? 

A przecież mieliśmy o tym zapomnieć! Ludzie, dla których “polskość to nienormalność”, wmówili nam, że możliwa jest pokojowa koegzystencja z tą na wpół azjatycką dziczą. Przekonywali, że z tą barbarią trzeba współpracować i handlować. Obiecali nam, może nawet nie nam, tylko swoim ogłupionym wyborcom, tym wszystkim “wykształconym, z wielkich miast” nowe otwarcie. Nową erę. Nowy początek. Kilka miesięcy po katastrofie w Smoleńsku mówili o przyjaźni polsko-rosyjskiej, podpisywali skrajnie niekorzystne umowy gazowe z Rosją, działali na rzecz niemiecko-rosyjskiego porozumienia w Polsce. Naprawdę zapomnieliśmy? To przypomnijmy, jak efekty rozmów gazowych z lat 2008 – 2010 podsumowywał pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski.

Faktyczna utrata zysków z tranzytu gazu przez Polskę, co dało ok. 1 mld zł prezentu dla Gazpromu, utrata kontroli nad Europolgazem, utrwalenie zależności do Rosji, wstrzymanie dywersyfikacji gazumówił Naimski oceniając raport NIK w sprawie nieprawidłowości w działaniach ministra gospodarki ws. uzgadniania porozumień gazowych z Gazpromem w latach 2009–2010. To m. in. za te pieniądze kupiono rakiety, które lecą dziś na ukraińskie miasta.

Naprawdę zapomnieliśmy? To przypomnijmy, drążmy, niczym ten giez. Rozdrapujmy te rany, niech boli. Inaczej nigdy się niczego nie nauczymy. 

Rząd Tuska i Pawlaka dążył do przedłużenia kontraktu jamalskiego do 2037 r., czyli o 15 lat, gdyby tak się stało, nasze plany dywersyfikacyjne byłyby nie do zrealizowania – to są słowa Naimskiego. Dodajmy, że rząd z tego pomysłu wycofał się dopiero w wyniku działań Komisji Europejskiej.

Nie pamiętamy? Łatwo sprawdzić. Te czy tamte czyny i rozmowy zostały spisane. 

Oczywiście, ta działająca w Polsce świetnie zorganizowana agentura niemieckiego i rosyjskiego wpływu zadbała tylko o część ogromnych pieniędzy, które Putin zarobił na kontraktach z Europą Zachodnią. Swoje zrobili Macron, Merkel i cała reszta pożytecznych idiotów, krótkowzrocznych błaznów zwanych “mężami opatrznościowymi” Europy. Zostawmy jednak zinfiltrowaną przez rosyjski wywiad Europę Zachodnią, skupmy się na zachowaniu polityków zwanych – nie wiedzieć czemu! – polską opozycją. Przeszliśmy nad nimi do porządku dziennego, bo przyjazne Platformie mainstremowe media nie podejmowały tematu. 

To przypominajmy dalej.

Wydarzenia w Gruzji w 2008 roku i zachowanie śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, które zgodnie oceniamy jako profetyczne, ówczesny Marszałek Sejmu, późniejszy prezydent Bronisław Komorowski, nazywał w mediach “incydentem w Gruzji”, który będzie miał ”negatywny wpływ na stosunki polsko-rosyjskie”. Nie wiemy, czy dzięki zachowaniu i odwadze śp. prezydenta udało się wówczas powstrzymać rosyjskie tanki. Wiemy jednak, że tak oceniło i ocenia to większość Gruzinów, którzy do dziś czczą śp. L. Kaczyńskiego jak swojego narodowego bohatera. 

Naprawdę zapomnieliśmy? Przecież minęło zaledwie 14 lat!

Według Komorowskiego wizyta w Gruzji miała sprawić, że “Lech Kaczyński i polska dyplomacja znaleźli się w trudnej sytuacji’. Po spotkaniu w Gruzji śp. L. Kaczyńskiego lżono, wyzywano, ośmieszano i oskarżano o to, że chce wywołać wojnę z Rosją. Dokładnie w tym samym czasie rosyjska prasa pisała, że w Warszawie mają swojego człowieka, którym jest Donald Tusk. 

Kiedy Kaczyński “już nie przeszkadzał”, szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow, na zaproszenie ministra Radosława Sikorskiego wziął udział w naradzie polskich ambasadorów w Warszawie. Już po Smoleńsku, po największej katastrofie politycznej w dziejach nowożytnego państwa polskiego, która miała w rosyjskich planach na długie lata zdestabilizować i osłabić polską politykę, we wrześniu 2010 roku. Szef polskiego MSZ-u zaprosił członka wrogiego państwa na spotkanie ambasadorów i panel o… “Nowej erze stosunków Polska-Rosja”.

O tym też zapomnieliśmy?

Pozwoliliśmy cynicznym łgarzom wmówić nam, że sojusznicy Putina to politycy na Węgrzech, we Francji czy we Włoszech. Żadne z tych państw nie sąsiaduje z Rosją. Żadne z nich w kodzie kulturowym nie uzbierało niezliczonych dowodów na to, że należy się pozbyć złudzeń dotyczących intencji morderców i zbrodniarzy. Panowie Tusk, Komorowski i Sikorski, wy naprawdę szukacie sprzymierzeńców Putina? Wy?! Nie patrzcie na Budapeszt, Rzym czy Paryż. Nie ośmieszajcie się. Spójrzcie w lustro i przestańcie w końcu łgać. Ławrowa w tej sztuce nie pobijecie. Honoru nie odzyskacie, możecie się jedynie kolejny raz skompromitować.

Źródło: Stefczyk.info Autor: Artur Ceyrowski
Fot. PAP

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij