Wsparcie dla czarnych marszów i “strajku kobiet”, bezceremonialna krytyka wyroku Trybunału Konstytucyjnego i silne dążenie do zmiany prawa – tak w ciągu ostatnich lat Platforma Obywatelska, partia niegdyś uchodząca za konserwatywną, odnosiła się do tematu aborcji. Nic nie wskazuje na to, by to w najbliższym czasie miało się zmienić, a raczej należy spodziewać się liberalizacji poglądów. Tymczasem aborcja, to ogromny dramat kobiet, co potwierdziła szwedzka europosłanka kierowanej przez Donalda Tuska Europejskiej Partii Ludowej Sara Skyttedal.
– Poddawałam się lękowi przed byciem sobą. Strachowi przed zmuszeniem kogoś innego do rozpoczęcia rodzicielstwa. Czułam się tak niesamowicie samotna. Aborcja była największym błędem w moim życiu – wyznała w rozmowie z telewizją SVT szwedzka eurodeputowana.
Skyttedal żałuje tej decyzji i uważa, że dziś postąpiłaby zupełnie inaczej. – To było sprzeczne z moimi przekonaniami, a mimo wszystko to zrobiłam – tłumaczy.
Eurodeputowana zaznacza, że na decyzję o aborcji wpłynął fakt, że gdy dowiedziała się o zajściu w ciążę nie miała oparcia w swoim ówczesnym partnerze, z którym była, jak podkreśla “w luźnym związku”. Nie udźwignęła wówczas świadomości, że sama miałaby się opiekować i zajmować swoim dzieckiem.
To dramatyczne wyznanie pokazuje, w jakim punkcie dziejowym się znaleźliśmy. Z jednej strony przekonuje się nas o zaletach niefrasobliwego podejścia do życia, samorealizacji braku potrzeby budowania stałych związków i skupieniu się na włanym rozwoju i przyjemnościach, z drugiej widzimy cenę, jaką musimy za to zapłacić. To nie jest tak, jak przekonują nas liberalno-lewicowi komentatorzy, że podejmowane przez nas decyzje nie mają konsekwencji. Często za nasz strach, brak odwagi wzięcia odpowiedzialności, czy w końcu zwykłą nonszalancję musimy płacić wysoką cenę.