W poniedziałek wiceprezes TSUE podjęła decyzję o nałożeniu na Polskę kary 500 tys. euro dziennie za niezaprzestanie wydobycia węgla w kopalni Turów. Jak przekonuje związkowiec Wojciech Ilnicki, swoją decyzją pani Rosario skazuje ich na śmierć.
Przewodniczący organizacji związkowej NSZZ Solidarność Kopalni Węgla Brunatnego Turów Wojciech Ilnicki we wtorek w rozmowie z PAP skomentował poniedziałkową decyzję wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta. Zgodnie z nią państwo Polskie będzie musiało płacić karę 500 tys. euro dziennie, ze względu, że nie dostosowało się do postanowienia wiceprezes Trybunału z dnia 21 maja 2021. Zgodnie z majowym postanowieniem, Polska miała natychmiast zaprzestać wydobywania węgla z kopalni Turów.
Zdaniem Ilnickiego ciągłe funkcjonowanie kopalni jest istotne nie tylko z punktu widzenia interesu gospodarczego, ale również społecznego, a nawet zdrowotnego. „Bez pracy kopalni Turów wszyscy tutaj jesteśmy skazani na śmierć. Mieszkańcy Bogatyni zgodnie z polityką klimatyczną Unii nie mają już pieców we własnych domach, wszyscy są przyłączeni do ciepła z elektrociepłowni, a gdy przestanie ona pracować zamarzniemy tutaj. Nasz szpital również korzysta z sieci ciepłowniczej, więc w czasie pandemii bez ciepłej wody grozi nam zaraza, zakażenia. W naszym szpitalu zaczną jako pierwsi umierać pacjenci. Pani Rosario skazuje nas na tę śmierć swoją decyzją” – powiedział związkowiec.
Podkreślił przy tym, że sugestie, aby kupować węgiel z czeskich lub niemieckich kopalni i dostarczyć do polskiej elektrowni są nie do zrealizowania. „Dwieście tysięcy ton węgla dziennie nie można dostarczyć w żaden sposób. Np. gdyby to robić tirami to one musiałyby kursować co minutę. Nie da się tego przeładować o czasie, ten węgiel w transporcie wysycha. To po prostu nierealne. Podobnie nie udałoby się zrobić tego koleją” – stwierdził Ilnicki.
Przewodniczący organizacji związkowej zwrócił też uwagę na problem depresji, która może być konsekwencją utraty pracy wśród części pracowników kopalni. Jego zdaniem sam fakt, że około 50 tys. osób pozostanie bez pracy nie jest największym problemem, ponieważ część z tych osób na pewno znalazłaby zatrudnienie w innych miejscach. „Wszyscy wiemy choćby po pandemii jakim dużym problemem społecznym staje się depresja. Wielu mieszkańców na pewno dotknęłaby ta choroba. Nie można wykluczyć nawet fali samobójstw” – dodał.
Jak ocenił Ilnicki, zamknięcie elektrowni Turów skutkowałoby rozchwianiem całej polskiej energetyki. Jego zdaniem system energetyczny jest aktualnie w miarę stabilny, więcej eksportujemy niż kupujemy prądu za granicą. Jednak jak twierdzi „brak naszej elektrowni w systemie energetycznym kraju groziłby blackoutami, wyłączeniami. Rosłyby ceny na energię”. Podkreślił przy tym, że wszystko to z powodu decyzji pani Rosario, która kończy swoją karierę w TSUE 7 października. Zaznaczył, że jej decyzja to wyraz tego jak nienawidzi Polaków.
Ilnicki zwrócił też uwagę, że już po ogłoszeniu informacji o skardze rządu czeskiego, pogorszyły się relacje transgraniczne pomiędzy Polakami i Czechami.„Wczoraj, gdy pojawiła się informacja o finansowych karach dla naszego kraju to dostałem parę fotografii, że mieszkańcy Bogatyni na niektórych lokalach naklejali kartki, że Czechów nie obsługujemy. Nastąpi tu wojenka polsko-czeska. Czesi już latem przestali przyjeżdżać do Polski, gdy pojawiła się ta pierwsza informacja o zabezpieczeniach” – powiedział Ilnicki.