Rzecznik Talibanu twierdzi, że udzielił wywiadu izraelskiej telewizji bo nie wiedział, że rozmawia z Żydami

Bardzo głośno zrobiło się o wywiadzie, jakiego rzecznik prasowy Talibów udzielił izraelskiej stacji Kan TV. Teraz twierdzi, że nie wiedział, że rozmawia z żydowskimi dziennikarzami.

Tworzący się właśnie nowy reżym Talibów usilnie próbuje przekonać świat, że będzie inny od reżymu, który został obalony przez Amerykanów w 2001 roku. Przekonują, że nie będą sprzedawać narkotyków i wspierać terroryzmu, obiecują pewne równouprawnienie kobietom itd.

Główną postacią talibskiej ofensywy propagandowej jest ich rzecznik prasowy Suhail Shaheen, który w ostatnich dniach udzielił wielu wywiadów zachodnim mediom. Udzielił między innymi wywiadu Roiowi Kaisowi z izraelskiej państwowej telewizji Kan TV. Zapewnił go, że mniejszości etniczne w Afganistanie będą bezpieczne pod rządami Talibów i będą cieszyły się wolnością religijną. Dziennikarz spytał go o przyszłość Zebulona Simantova, ostatniego Żyda mieszkającego w Afganistanie. Shaheen przyznał, że o nim nie słyszał, ale stwierdził, że też będzie bezpieczny.

Wywiad ten wywołał na świecie wielkie poruszenie. Nie tyle jego treść – Shaheen mówi podobne rzeczy wszystkim zachodnim mediom – a bardziej fakt, że przedstawiciel Talibów w ogóle zgodził się na rozmowę z Żydami. Wielu komentatorów uważało, że to część talibskiej strategii mającej na celu przekonanie świata, że ich drugi reżym będzie bardziej cywilizowany od pierwszego. Niektórzy uważali wręcz, że może to świadczyć o tym, że Talibowie chcą normalizacji stosunków.

Teraz wyszło jednak na jaw, że Shaheen udzielił tego wywiadu bo nie skojarzył z kim rozmawia. Powiedział, że udziela w ostatnich dniach wielu wywiadów, ale nie udzielił żadnego wywiadu osobie przedstawiającej się jako przedstawiciel izraelskich mediów. Kais przyznał, że powiedzieli rzecznikowi Talibów dla jakiej stacji pracują, ale nie podkreślali, że ta stacja należy do rządu Izraela.