Najnowsze wiadomości ze świata

Cywilizacja śmierci: brytyjscy lekarze nie chcą reanimować opóźnionych w rozwoju

Brytyjska państwowa służba zdrowia najwidoczniej wprowadziła tylnymi drzwiami eugenikę. Aktywiści ostrzegają, że w kartach wielu opóźnionych w rozwoju pacjentów pojawiły się informacje o tym, żeby w razie COVID-19 ich nie reanimować.

Sprawa została ujawniona przez Mencap – organizację charytatywną zajmującą się pomocą osobom opóźnionym w rozwoju. Jej przedstawiciele mieli się dowiedzieć, że niektórzy lekarze mówili takim pacjentom, że jeśli zachorują na COVID-19, to oni nie podejmą się ich reanimacji. Ostatnim razem takie doniesienia dotarły do nich w zeszłym miesiącu.

Na tym jednak nie koniec. Mencap twierdzi, że w aktach medycznych niektórych takich pacjentów pojawiły się tzw. DNACPR, jak nazywa się informacje dla lekarzy aby nie reanimowali danego pacjenta jeśli ustanie bicie serca lub oddech. Takie dokumenty są zwykle dołączane do akt na życzenie samego pacjenta, który np. nie chce dłużej znosić ciężkiej choroby, lub – co jest szokujące samo w sobie – do akt pacjentów, którzy są na tyle chorzy, że zdaniem lekarzy ich reanimacja nie jest opłacalna. W tym wypadku pacjenci nie spełniali jednak tego warunku – i nikt ich nie pytał o to, czy chcą być reanimowani.

Odkrycie Mecap wzburzyło wielu Brytyjczyków. CQC – agencja rządowa zajmująca się oceną opieki zdrowotnej, w ciągu kolejnych kilku tygodni pojawi się ich raport. W przeszłości w UK zdarzały się już przypadki śmierci pacjentów, do których akt taki dokument dołączono przez pomyłkę, ale mało kto łudzi się, że tym razem powodem jest biurokratyczny bałagan.

Wielu osobom nie podoba się również fakt, że osoby opóźnione w rozwoju nie dostały priorytetu przy szczepieniach. Jedynym wyjątkiem byli tu pacjenci z zespołem Downa, którzy mieli się znaleźć w jednej z czterech uprzywilejowanych grup, ale wielu z nich zostało sklasyfikowanych przez komisję w niższych kategoriach opieki i do dziś czekają na szczepionkę. Inni znaleźli się we właściwej kategorii, ale mimo tego nie dostali jeszcze terminu szczepienia. „To naprawdę frustrujące. To była walka, a nie powinna to być walka” – powiedziała Guardianowi kobieta z zespołem Downa, która znalazła się w czwartej grupie priorytetowej (ludzie ekstremalnie zagrożeni klinicznie) i pomimo licznych telefonów w tej sprawie nadal nie dostała terminu. Przyznała, że większość osób w jej sytuacji nie będzie walczyć aż tak mocno jak ona.

To bardzo poważny problem bowiem statystyki pokazują, że takie osoby są znacznie bardziej narażone na śmierć na COVID-19.  Według oficjalnych danych NHS w ciągu pięciu ostatnich tygodni przed aktualnym lockdownem COVID był powodem 65% zgonów wśród osób opóźnionych w rozwoju a dane Narodowego Biura Statystycznego pokazują, że w populacji ogółem ten odsetek wynosi 39%. Młodzi ludzie (18-34) z zaburzeniami rozwoju są 30-krotnie bardziej narażeni na śmierć na COVID-19 niż ich zdrowi rówieśnicy. Zdaniem niektórych ekspertów powodem tej dysproporcji jest to, że nie potrafią opisać lekarzom swoich objawów czy dać znać, że coś ich boli.

„W ciągu pandemii wielu ludzi opóźnionych w rozwoju spotyka się z szokującą dyskryminacją i przeszkodami w dostępie do służby zdrowia, łącznie z nieodpowiednimi DNACPR w ich aktach czy cięciach w ich wsparciu socjalnym” – powiedział szef Mencap – „Jest nieakceptowalne, że w grupie osób tak silnie dotkniętych pandemią, której przedstawiciele nawet przed Covidem umierali średnio o 20 lat młodziej od zdrowych, wielu jest przerażonych i zastanawia się, czego o nich zapomniano”.

Źródło: Stefczyk.info na podstawie Guardian Autor: WM
Fot.

Polecane artykuły

0 0

Polak zatrzymany w Chorwacji. Nagrywał telefonem nagie dzieci

0 0

Alarm bombowy w Paryżu! Konieczna była ewakuacja

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij