Drobni inwestorzy rzucili wyzwanie giełdowym gigantom – i wygrali Wiadomości gospodarcze z kraju i świata

Drobni inwestorzy rzucili wyzwanie giełdowym gigantom – i wygrali

Na nowojorskiej giełdzie doszło do bardzo niecodziennego wydarzenia. Grupa internautów rzuciła wyzwanie spekulantom chcącym zarobić na akcjach sieci sklepów GameStop.

GameStop to gigantyczna sieć sklepów z elektroniką konsumpcyjną. Liczy obecnie ponad 5,5 tysiąca sklepów w USA, Kanadzie, Australii, Nowej Zelandii i Europie. Od jakiegoś czasu ma jednak coraz większe problemy finansowe gdyż podstawą ich działania było sprzedawanie fizycznych kopii gier komputerowych, a wobec rozwoju serwisów online jak np. polski GOG sprzedaż gier w takiej formie dramatycznie zmalała.

Grupa dużych graczy giełdowych – w tym słynny Michael Burry, który zarobił miliony na kryzysie finansowym w 2008 roku i stał się pierwowzorem jednej z postaci w filmie Big Short – postanowiła zarobić na ich akcjach wykorzystując do tego tzw. shortselling. To stosunkowo prosty mechanizm spekulacyjny stosowany wobec firm, których cena akcji akurat spada. Polega na tym, że spekulant – często duży fundusz inwestycyjny – pożycza akcje danej firmy od innych inwestorów i od razu je sprzedaje. Potem, kiedy ich cena ponownie zmaleje, kupuje taką samą ilość akcji i oddaje je inwestorom, od których je pożyczył, zachowując dla siebie różnicę w cenie. Wiele osób uważa, że shortselling jest bardzo szkodliwy dla firm, które i tak znalazły się w trudnej sytuacji, a ich prezesi często, choć raczej bez większych sukcesów, ciągają takich spekulantów  po sądach.

W wypadku normalnych operacji giełdowych zarabia się na tym, że kupuje się akcje tanio a sprzedaje, kiedy ich cena wzrośnie. W wypadku shortsellingu jest dokładnie odwrotnie – jeżeli cena akcji zacznie rosnąć, to short sellerzy tracą pieniądze. Właśnie taka sytuacja nastąpiła w przypadku GameStopu. Samo w sobie nie byłoby to dziwne – shortselling nie bez powodu jest uznawany za bardzo ryzykowną zagrywkę – ale inwestorów zaskoczyło gigantyczne tempo wzrostu. Cena akcji firmy będącej właścicielem sieci GameStop przez cały poprzedni rok wynosiła między 4 a 6 dolarów i to właśnie wtedy zainteresowali się nimi short sellerzy. Zamiast jednak spadać w 2021 roku gwałtownie wystrzeliła, sięgając wczoraj 315 dolarów.

Ciekawy jest powód tak gwałtownego wzrostu cen ich akcji. GameStop może bowiem i ma kłopoty finansowe bez zbytnich perspektyw na to, że znowu zacznie zarabiać, ale nadal jest w USA marką, która u wielu osób budzi ogromny sentyment. Sprawiło to, że internauci skupieni wokół WallStreetBets, działającego na portalu Reddit forum dla drobnych graczy giełdowych wpadli na pomysł, żeby utrzeć nosa shortsellerom i przy okazji na tym zarobić. Zaczęli więc namawiać do kupowania ich akcji i czekania z ich sprzedażą aż ich cena wzrośnie. Ich akcja okazała się bardzo popularna i nie trzeba było na to czekać długo. Internauta, który ją zapoczątkował, pochwalił się, że zarobił dzięki tym akcjom dwadzieścia milionów dolarów po zainwestowaniu w nie 50 tysięcy. Firma analityczna S3 obliczyła natomiast, że shortsellerzy stracili minimum pięć miliardów dolarów. Część z tych pieniędzy oczywiście mogliby odzyskać gdy ceny akcji znowu spadną, ale dwaj najwięksi inwestorzy, Citron Research i Melvin Capital, postanowiły pogodzić się ze stratami i wycofać z tego interesu.

Gamestop jest najbardziej spektakularnym, ale nie jedynym przykładem tego trendu. Akcje wielu upadających firm na które ostrzyli sobie zęby shortsellerzy nagłe wystrzeliły w górę. Jedna z nich jest na przykład BlackBerry. Ten kanadyjski producent telefonów komórkowych był niegdyś jednym z głównych graczy na rynku. Ich telefony słynęły z świetnych zabezpieczeń, przez co były popularne wśród polityków, dziennikarzy, biznesmenów etc., co przełożyło się na świetną sprzedaż wśród „normalnych” klientów – w szczycie potęgi na początku zeszłej dekady co drugi sprzedawany w USA smartfon był ich produkcji. Pojawienie się iPhone’a i telefonów z systemem Android sprawiło jednak, że w ciągu pięciu lat ich udział w tym rynku spadł praktycznie do zera i w 2016 zdecydowali, że nie będą już produkować telefonów. Ceny ich akcji coraz bardziej malały, ale od ostatnich świąt wzrosły o ok. 500 procent.

W tej chwili najpopularniejszym tematem rozmów pomiędzy inwestorami jest to jaką następną firmę to spotka. Trafne przewidzenie następnego GameStopu i kupienie jego akcji zanim ich cena pójdzie w górę może przynieść bowiem fortunę. Nie brak jednak ekspertów, którzy doradzają, aby po prostu patrzeć na rozgrywający się na Wall Street show zamiast brać w nim udział osobiście. Zwracają uwagę, że ceny akcji tych firm nie spadały same z siebie i inwestowanie w nie w długiej perspektywie może spowodować znaczne straty kiedy bańka już pęknie.

Inni ostrzegają, że obecna sytuacja nie potrwa długo. To, że drobni inwestorzy, którzy często dorabiają sobie grą na giełdzie do normalnych pensji, utarli nosa giełdowym rekinom może wyglądać na dziejową sprawiedliwość, ale trudno się spodziewać, aby mieli się po prostu poddać. Już teraz coraz częściej słychać z ich strony, że działanie internautów było manipulacją rynkiem i gdyby to wielkie instytucje finansowe skoordynowały w taki sposób swoje działania, to ich prezesi na długo trafiliby do więzień. Reddit ogłosił wczoraj, że przedstawiciele żadnych instytucji dbających o bezpieczeństwo rynków finansowych jeszcze się z nimi nie kontaktowali, ale wydaje się, że odpowiednie przepisy są tutaj kwestią czasu. Drobni inwestorzy mogli wygrać bitwę – ale wielkie fundusze nie po to inwestują fortuny w kampanie wyborcze polityków aby przegrać wojnę

Źródło: Stefczyk.info na podstawie WSJ, Investopedia, Reuters, CBC News Autor: WM
Fot.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij