Tymczasowy szef policji w Seattle obiecał, że demolujący miasto członkowie Antify nie unikną sprawiedliwości. Stwierdził, że nie pozwoli im na demolowanie swojego miasta.
Od maja zeszłego roku przez USA przetacza się fala lewackich demonstracji, które zwykle przekształcają się w zamieszki. Sytuacja bywała dużo gorsza w miejscach rządzonych przez lewicę, gdzie policja musi być wobec nich łagodniejsza, prokuratorzy często nie stawiają zatrzymanym zarzutów a sędziowie skazują ich co najwyżej na symboliczne kary. Wiele osób uważało, że prawdziwym powodem tych zamieszek był Donald Trump i po zwycięstwie Joe Bidena skończą się, ale na razie nic na to nie wskazuje.
W Portland w stanie Oregon Antifa zaatakowała w dniu inauguracji Bidena lokal stanowego oddziału Partii Demokratycznej. Wybili w niej szyby i pomazali elewację sprayami, wśród napisów znalazło się też hasło „pie***ć Bidena”. Nieśli też ze sobą transparent z napisem „Nie chcemy Bidena, chcemy zemsty”.
Portland: #Antifa hold extremist banners calling for revenge at their #J20 riot. pic.twitter.com/1aFodR9wcP
— Andy Ngô 🏳️🌈 (@MrAndyNgo) January 20, 2021
Tego samego dnia do lewackich zamieszek doszło też w Seattle, w którym latem zeszłego roku Antifa przejęła część dzielnicy Capitol Hill i utworzyła tam „strefę autonomiczną”. Tym razem również próbowali ustawić barykady ale policja im na to nie pozwoliła. Wyładowali więc swoją wściekłość paląc amerykańską flagę i demolując okoliczne budynki. Ich ofiarą padł między innymi lokal znanej z lewicowych sympatii sieci kawiarni Starbucks przy Pike’s Place – pierwsza kawiarnia jaką otwarli.
A Starbucks is broken into across from Pike Place Market in Seattle #SeattleProtests #J20 #Seattle #Antifa pic.twitter.com/EXY8eKucbW
— Brendan Gutenschwager (@BGOnTheScene) January 21, 2021
Poprzednia szefowa policji w Seattle Carmen Best odeszła we wrześniu zeszłego roku jako powód podając brak wparcia dla policji ze strony władz miejskich. Jej tymczasowy następca Adrian Diaz obiecał, że nie pozwoli lewackiej tłuszczy na bezkarne niszczenie mienia i terroryzowanie mieszkańców. Podczas konferencji prasowej powiedział, że ostatni protest jasno dowodzi, że uczestnikom zamieszek nie chodzi o walkę o żadną wzniosłą sprawę a po prostu o destrukcję dla radości niszczenia.
Diaz stwierdził też, że od początku zamieszek policja w Seattle aresztowała ponad 600 osób. W większości wypadków nie usłyszeli nawet zarzutów – prokuratura tłumaczyła się tym, że w czasie pandemii nie chcą narażać na zbędne ryzyko aresztowanych i pracowników wymiaru sprawiedliwości, więc podejmują tylko najpoważniejsze sprawy. Diaz stwierdził, że tym razem będzie inaczej i że miejski prokurator Pete Holmes obiecał mu, że tym razem złapani przez jego ludzi zadymiarze będą stawiani przed sądami. Sam Holmes wkrótce potem wydał jednak oświadczenie, że nic o tym nie wie i nie ma zamiaru zmieniać dotychczasowego postępowania.
Diaz obiecał też, że będą szczególnie ostrzy wobec zadymiarzy, którzy w przeszłości byli już aresztowani lub którzy nie mieszkają w Seattle. „Kiedy nie mamy żadnego sposobu zmuszania ludzi do odpowiedzenia za swoje czyny – a wielu z nich nie mieszka nawet w tym mieście – to będą nadal siać zniszczenie, a na to nie możemy pozwolić” – stwierdził.