Legendarny rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny odniósł się do tego, że media społecznościowe cenzurują Donalda Trumpa. Stwierdził, że to niebezpieczny precedens, który ułatwi Putinowi i innym tyranom walkę z opozycją.
Nawalny, który obecnie dochodzi do siebie po nieudanej próbie otrucia go nowiczokiem, nigdy nie ukrywał, że nie przepada za Trumpem. W przeciwieństwie do prezydenta USA nie wierzy też w to, aby ostatnie wybory były sfałszowane. Kiedy jednak Twitter, Facebook i inni przedstawiciele branży high tech postanowili ocenzurować go pod pretekstem zamieszek w Waszyngtonie, postanowił stanąć w jego obronie. W rzadkim dla niego twitterowym wątku w języku angielskim stwierdził, że tworzy to niebezpieczny precedens, z którego skorzysta Putin i inni tyrani walczący z wolnością słowa.
„Myślę, że decyzja o banie dla Donalda Trumpa na Twitterze to akt cenzury, którego nie można zaakceptować” – zaczął swój wątek rosyjski opozycjonista – „Oczywiście podczas swojego czasu na stanowisku Trump pisał i mówił bardzo nieodpowiedzialne rzeczy. I zapłacił za to tym, że nie wybrano go na drugą kadencję. Wybory to prosty i kompetetywny proces. Możesz w nim uczestniczyć, możesz odwoływać się od wyników, są monitorowane przez miliony osób. Ban na Twitterze to decyzja osób których nie znamy w zgodzie z procedurą, której nie znamy”.
Nawalny uważa, że oficjalne usprawiedliwienie tej cenzury – naruszenie przez niego regulaminu Twittera – to kłamstwo. „Dostaję tutaj codziennie od lat groźby śmierci i Twitter nikogo nie banuje” – zauważył – „Wśród ludzi, którzy maja Twittera, są zimnokrwiści mordercy jak Putin i Maduro (dyktator Wenezueli-dop. red.) i kłamcy i oszuści (Medwiediew)”. Dodał, że od lat na Twitterze, Faceboku czy Instagramie działają „fabryki trolli” Rosji i innych autorytarnych państw, a także negujący istnienie pandemii COVID-19, „których słowa kosztowały życie tysięcy osób”. Jego zdaniem fakt, że oni mogą bez przeszkód korzystać z mediów społecznościowych a Trump już nie, to dowód na to, że mamy do czynienia z cenzurą.
Nawalny zwrócił też uwagę, że to co spotkało prezydenta Trumpa jest „w 80 procentach” podobne do tego, co jego spotyka ze stron Putina. Zauważa, że cała sytuacja to prezent dla tyranów. „Ten precedens będzie wykorzystywany przez przeciwników wolności słowa. Także w Rosji” – twierdzi – “Za każdym razem, kiedy będą chcieli kogoś uciszyć, powiedzą: to powszechna praktyka, nawet Trump został zablokowany na Twitterze”.