Pandemia wróciła na Tajwan. Pierwsza infekcja od ośmiu miesięcy Najnowsze wiadomości ze świata

Pandemia wróciła na Tajwan. Pierwsza infekcja od ośmiu miesięcy

Na Tajwanie odnotowano pierwszą od kwietnia lokalną infekcję koronawirusem. Wzbudziło to wielkie emocje wśród mieszkańców tej wyspy.

Tajwan nie uwierzył w chińską propagandę i zaczął walczyć z koronawirusem już wtedy, kiedy Chiny i WHO twierdziły, że tajemnicza choroba z Wuhan nie przenosi się między ludźmi. Szef tajwańskiego CDC Luo Yi-jun zobaczył w internecie screeny słynnej rozmowy, w której okulista z Wuhan Li Wenliang ostrzegał swoich kolegów przed zarażeniami SARS w jego szpitalu i od razu postawił kraj w stan alarmu. Już 31 grudnia zaczęto monitorować wszystkie osoby przybywające z Wuhan.

Pierwszy przypadek koronawirusa odnotowano na Tajwanie 21 stycznia. Tego samego dnia ogłoszono alarm 3 stopnia dotyczący podróży do Wuhan, 24 wprowadzono zakaz eksportu maseczek a 26 zawieszono loty do i z Chin i wprowadzono obowiązkową kwarantannę. W późniejszym czasie wprowadzano jeszcze inne obostrzenia, zwłaszcza te dotyczące osób z zagranicy.

Te obostrzenia dały oczekiwany efekt. Pomimo bliskości Chin i intensywnego ruchu transgranicznego oraz bardzo dużej gęstości zaludnienia Tajwan okazał się jednym z najmniej poszkodowanych przez pandemię państw świata. Odnotowano tam zaledwie 776 infekcji i 7 zgonów na ponad 23 miliony mieszkańców. Ostatnie lokalne zarażenie miało miejsce 12 kwietnia, we wszystkich później odnotowanych przypadkach chorzy zarazili się za granicą.
We wtorek okazało się jednak, że miała miejsce kolejna lokalna infekcja. Zdiagnozowano ją u pewnej kobiety, której tożsamość nie została ujawniona. Zaraziła się od pochodzącego z Nowej Zelandii pilota który pracuje dla tajwańskiej EVA Airways Corp. Infekcję u niego potwierdzono w niedzielę, najprawdopodobniej złapał koronawirusa podczas lotu do USA.

Władze od razu sprawdziły wszystkie osoby, które miały kontakt z zarażoną kobietą. U 170 osób wynik był negatywny, u trzech nadal nie ma wyników.
Sprawa wzbudziła ogromne emocje na wyspie, a w centrum burzy znalazł się pilot, który zaraził swoją przyjaciółkę. Jedna ze stacji telewizyjnych nazwała go nawet „wrogiem ludu”. EVA oficjalnie przeprosiła, obiecała poprawę standardów bezpieczeństwa i zapowiedziała, że nieostrożny pilot zostanie przez nich ukarany, nie podali jednak szczegółów tej kary. Samorząd Taoyuan, gdzie znajduje się główne lotnisko międzynarodowe na wyspie, zapowiedział, że za łamanie przepisów sanitarnych pilot zostanie obłożony grzywną w wysokości 300 tysięcy dolarów tajwańskich (ok. 50 tysięcy złotych).

Emocje były na tyle duże, że musiała interweniować prezydent Tsai Ing-wen. Podkreśliła, że w tym wypadku znane jest źródło infekcji a wszystkie potencjalne kontakty zostały sprawdzone, więc nie ma powodów do paniki. Poprosiła mieszkańców wyspy o to, żeby nadal przestrzegali zasad bezpieczeństwa i nie rozpuszczali fake newsów.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Reuters Autor: WM
Fot.

Polecane artykuły

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij