Czy Polska stała się elementem wewnętrznej gry holenderskich polityków, którzy wykorzystując naiwność i ojkofobię polskojęzycznych mediów rozgrywają nas na europejskiej arenie? Wiele na to wskazuje, a dyplomatyczny spór, który toczy się między naszymi państwami przybiera coraz poważniejszą formułę.
Prześledźmy ten spór, zaczynając od przypomnienia wpisu posła Kazimierza Smolińskiego na Twitterze. Polityk odwołał się do naszego artykułu i przypomniał sprawę małżeństwa, które w obawie o życie swojego dziecka starało się – skutecznie – o azyl w Polsce.
– Małżeństwo uciekło z chorym na autyzm dzieckiem z Holandii do Polski. W Holandii bez zgody rodziców można zabić dziecko, które ma chorobę psychiczną. Sąd Okręgowy w Warszawie nie zgodził się na wydanie rodziny. Cieszy mnie to. Życie jest najważniejsze – przypomniał poseł Kazimierz Smoliński odwołując się do naszego tekstu.
Małżeństwo uciekło z chorym na autyzm dzieckiem z Holandii do Polski. W Holandii bez zgody rodziców można zabić dziecko, które ma chorobę psychiczną. Sąd Okręgowy w Warszawie nie zgodził się na wydanie rodziny. Cieszy mnie to. Życie jest najważniejsze.
— Kazimierz Smoliński (@KaziSmolinski) December 1, 2020
Na prawny spór nałożyły się kolejne elementy dyplomatycznego konfliktu między Polską a Holandią. Premier Niderlandów Mark Rutte zapowiedział nawet utworzenie nowej Unii Europejskiej, bez Węgier i Polski, co było powodowane rzekomą troską o stan “praworządności w Polsce” i niezgodą na akceptację budżetu UE z mechanizmem warunkowania wypłat właśnie od “praworządności”.
Jednocześnie parlament Holandii przyjął uchwałę zobowiązującą rząd Ruttego do tego, by zaskarżyć Polskę do TSUE. Holenderscy posłowie zarzucali Komisji Europejskiej, że nie daje rady w tej kwestii. I znów, lewicowo-liberalne media w Polsce nie zrozumiały, że są wykorzystywane w charakterze “politycznych idiotów” i stanowią jedynie element szerszej gry, w której walka o rzekomą “praworządność” to de facto realizacja wewnętrznej polityki rządu premiera Holandii.
Co gorsza, ta nagonka może mieć tragiczny wymiar, bo w ciągu kilku ostatnich dni w Holandii doszło do popalenia trzech polskich sklepów. Choć były to placówki prowadzone w większości przez Kurdów, to główny asortyment stanowiły w nich polskie towary. Nawet nazwy i logotypy nie budziły wątpliwości co do tego, że są to sklepy polskie. Tak też opisuje je holenderska prasa i policja. Ostatni z ataków miał miejsce 9 grudnia w mieście Beverwijk koło Amsterdamu.
Jakby i tego było mało, w polskim obozie rządzącym pojawiły się głosy, by pozwać Holandię za to, że jest rajem podatkowym. Podobne głosy można było usłyszeć także z Francji. Spór nabrał w końcu innego wymiaru także w niektórych mediach w Polsce, gdzie dostrzeżono, że w niderlandzkim ataku na Polskę nie chodzi wcale o “praworządność”, a krucjata przeciwko naszym rodakom może mieć tragiczne konsekwencje.
Szersze tło konfliktu rysuje red. Parafianowicz w “DGP”:
– W zaplanowanych na 17 marca 2021 r. wyborach w Holandii wywodzący się z centroprawicowej Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji Mark Rutte będzie rywalizował przede wszystkim z liderem Partii Wolności zaściankowego populisty i odrażającego antyunijnego szowinisty Geerta Wildersa. W przeszłości zasłynął on pomysłem powszechnego składania donosów na Polaków pracujących w Holandii – napisał dziennikarz.
Jak wysoka jest cena, którą może zapłacić Rutte za swoją grę? Tego oczywiście nie wiadomo, pewne jest jednak co innego:
– Rzeczywiście można odnieść wrażenie, że jest to swego rodzaju wojna dyplomatyczna. Co więcej, ten spór ma już w nie tylko wymiar dyplomatyczny, ale także realny, w postaci na przykład orzeczeń sądów. Mamy orzeczenia sądów holenderskich, które nie wydają nam przestępców, mamy także orzeczenie polskiego sądu, który Holandii nie wydaje rodziny z dzieckiem autystycznym. Ta wojna dyplomatyczna ma już wymiar realny, który jest bardzo niebezpieczny, bo grozi rzeczywiście zachwianiem wiary w wymiar sprawiedliwości. Jeżeli przestępcy pozostają bezkarni uciekając do Holandii, a do nas z kolei uciekają ludzie, którzy tam czują się zagrożeni, to jeśli chodzi o stosunki dyplomatyczne to źle wróży w tym wypadku – powiedział nam poseł Kazimierz Smoliński.
Polityk dodał, że “nawoływanie premiera holenderskiego do takiej krucjaty przeciwko Polsce jest bardzo złe i niebezpieczne”, a w sytuacji w której Polska walczy o kwestie związane z budżetem, to dodatkowo “podkręca niepotrzebne emocje polityczne i społeczne, co nie jest nam w ogóle potrzebne”. Poseł PiS przypomniał także, że formalnie Holandia – podobnie jak i sama UE – nie mają żadnych kompetencji do tego, aby decydować o kształcie polskiego wymiaru sprawiedliwości.
W całej tej sprawie nie wolno zapominać o tym, że w tle polsko-holenderskiego sporu jest los rodziny, której Polska obiecała azyl i bezpieczeństwo, czego nie potrafiła zagwarantować Holandia. O tym, jak wyglądała ta batalia i czy można ją uznać za zakończona opowiemy wkrótce na łamach naszego portalu.