Największe amerykańskie media uznały Joe Bidena za zwycięzcę wyborów prezydenckich w USA. Tymczasem Donald Trump cały czas twierdzi, iż doszło do sporych nieprawidłowości podczas liczenia głosów.
Associated Press, CNN, CBS, NBC, a także FOX News ogłosiły kandydata Demokratów zwycięzcą wyborów w Pensylwanii, dzięki czemu na konto Bidena wpadło kolejnych 20 głosów elektorskich, które przesądzają o jego zwycięstwie w wyborach prezydenckich. Polityk został już uznany przez niemalże wszystkie media w Stanach Zjednoczonych za prezydenta-elekta.
Z tą sytuacją nie może się jednak pogodzić Donald Trump, który zgłosił szereg nieprawidłowości, do jakich miało dojść podczas liczenia głosów. Zarówno kandydat Republikanów, jak i grono jego zwolenników, są przekonani, iż doszło do fałszerstwa wyborczego, zwłaszcza w kluczowych dla ostatecznego wyniku stanach takich jak Georgia, Michigan czy Pensylwania. Obserwatorom ze sztabu wyborczego amerykańskiego przywódcy odmawiano wstępów do pokojów, w których liczono głosy, w niektórych regionach frekwencja przekraczała nawet 100%, na Bidena miały oddawać osoby nieżyjące czy również takie, które urodziły się w XIX wieku, systemy miały przeliczać głosy na konto Demokraty i jednocześnie odejmować Trumpowi – to tylko niektóre z oskarżeń wysnuwanych przez 45. prezydenta USA i jego elektorat. Donald Trump domaga się nawet ponownego przeliczenia głosów i grozi pozwami sądowymi, a także ogłosił się oficjalnym zwycięzcą wyborów. Jednak jego wpisy są cały czas cenzurowane przez Twitter i oznaczane jako fake newsy.
I WON THIS ELECTION, BY A LOT!
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) November 7, 2020
–Naprawdę nie ma żadnych dowodów na oszustwa wyborcze – zapewniła w CNN Ellen Weintraub z Federalnej Komisji Wyborczej.