Poseł Lewicy Marcelina Zawisza odniosła się na antenie Polsatu do pomysłu zorganizowania referendum w sprawie aborcji. Podała szokujący powód dla którego uważa je za zły pomysł.
Podczas obecnych protestów spowodowanych wyrokiem Trybunału Konstytycyjnego, który uznał tzw. przesłankę eugeniczną umożliwiającą zabijanie nienarodzonych dzieci u których lekarze podejrzewają ciężką chorobę za niezgodną z konstytucją już kilka razy padła propozycja zorganizowania referendum w którym obywatele mogliby się wypowiedzieć na temat tego, czy chcą legalnej aborcji. Pomysł ten skądinąd nie jest nowy – lewica postulowała go już po przyjęciu przez sejm w 1993 roku obecnej ustawy antyaborcyjnej. Szybko jednak z niego zrezygnowali – po dojściu SLD do władzy zliberalizowali przepisy aborcyjne bez pytania narodu o zdanie.
Poseł Lewicy Marcelina Zawisza została zapytana o referendum w trakcie dyskusji w programie „Śniadanie Polsat News”. Wcześniej zasugerowała, że większość Polaków nie popiera zaostrzenia prawa aborcyjnego. „W 2016 r. podczas Czarnego Protestu było widać, jaką mobilizację to rodzi. Nie rozumiem, skąd zaskoczenie w Zjednoczonej Prawicy i niezrozumienie emocji społecznej u rządzących.” – stwierdziła. Pomysł potwierdzenia tego w referendum uznała jednak za „kontrowersyjny”.
Dlaczego Zawisza uważa pomysł referendum za kontrowersyjny? Obawia się bowiem, że przy okazji Polacy zrozumieliby prawdę o tym, czym jest aborcja. „Pytanie w nim ustaliłby Sejm, więc może być tak, że obywatele i obywatelki zbiorą milion podpisów pod inicjatywą, a PiS ułoży pytanie: “Czy jesteś za zabijaniem dzieci?” – stwierdziła.
Nie od dzisiaj lewica próbuje relatywizować aborcję używając do jej nazywania eufemizmów, jak „zabieg” czy „prawa reprodukcyjne”. Nie da się jednak ukryć, że aborcja jest właśnie tym – zabijaniem dzieci. I żadne sztuczki językowe nie zmienią tego, że coraz więcej osób zaczyna to rozumieć.