Lech Wałęsa przyzwyczaił nas do kontrowersyjnych, często niezbyt przemyślanych, a zazwyczaj wręcz kuriozalnych opinii. Tym razem jednak należy się poważnie zastanowić, czy z jego zdrowiem psychicznym oby na pewno wszystko jest w porządku. Jego dzisiejsza wypowiedź skłania do refleksji, że byłym prezydentem powinien zająć się albo psychiatra albo prokurator.
“Zawsze ostrzegałem przed Kaczyńskimi i i ich kumplami .Zawsze uważałem ze prędzej czy później będzie tylko możliwość fizycznego ich usunięcia niezależnie od ceny. Jak będziecie przekonani, będę do dyspozycji.” – napisał na Facebooku najsłynniejszy polski elektryk, sugerując że jest gotowy “fizycznie wyeliminować” wicepremiera polskiego rządu.
https://www.facebook.com/lechwalesa/posts/3496328210413299
Nie trzeba być prawnikiem, by ocenić, że, o ile groźba wzbudza w prezesie PiS faktyczną obawę o zdrowie swoje lub swoich najbliższych współpracowników, słowa te wyczerpują znamiona 190 artykułu Kodeksu Karnego § 1. (Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.). Sława Wałęsy można również postrzegać, jako mowę nienawiści, a to już kolejne paragrafy.
Jako pewną okoliczność łagodzącą można, w przypadku pierwszego z potencjalnych zarzutów, jedynie potraktować fakt, że dziś byłego prezydenta mało kto traktuje poważnie – przecież zawsze może okazać się, że autorem wpisu nie jest sam Wałęsa, a jakiś podstawiony przez “pisowską bezpiekę” agent Bolek albo penetrujący jego komputer niebezpieczny haker. Wszak i tak już bywało wcześniej.
Póki co proponuję prezydentowi, by w ramach otrzeźwienia, przejechał się ze swoich Polanek na Kurkową albo wybrał się na przechadzkę po gdańskim Srebrzysku. Inaczej może okazać się, że zamiast kolejnych zdjęć z uzdrowiska, media uraczą nas fotografiami z paskiem na oczach lub w kaftanie bezpieczeństwa.