Grupa naukowców przeprowadziła szokujące badania w Meksyku. Płacili kobietom za sztuczne zapłodnienie aby pozyskać embriony do badań – i za aborcje jeśli któryś się przyjął.
Jak ujawnił portal NPR grupa naukowców pod przewodnictwem Santiago Munne z działającej w Hiszpanii firmy Overture Life chciała opracować lepszy sposób sztucznego zapłodnienia niż stosowane obecnie in vitro. W tym celu w meksykańskim szpitalu w pobliżu Puerto Vallarta podawali tuzinom ochotniczek hormony przez które ich jajniki produkowały dużo więcej jajek niż podczas normalnego cyklu. Następnie dokonywali na nich sztucznego zapłodnienia.
Po kilku dniach naukowcy usuwali embriony z macic. Pozyskali w ten sposób od 81 kobiet 134 żywe zarodki, które następnie porównywali z tymi, które uzyskali od 20 kobiet na skutek standardowej procedury in vitro. Część z tych zarodków została potem wszczepiona innym kobietom, co spowodowało urodzenie trójki dzieci, inne zostały zamrożone. Jeżeli nie udało się usunąć wszystkich zarodków i któraś z ochotniczek zaszła w ciążę, naukowcy poddawali ją chemicznej lub chirurgicznej aborcji.
Publikacja wyników tych badań wywołała spory szok w środowisku naukowym. Wielu naukowców i etyków uważa, że było to działanie skrajnie niemoralne i nieodpowiedzialne. „To, czym te badania były, to traktowanie kobiet jako szalek Petriego” – skomentowała Laurie Zoloth, bioetyk z uniwersytetu w Chicago – „I jest w tym coś, co jest głęboko niepokojące”.
Szczególne oburzenie wzbudził fakt, że badania przeprowadzono w relatywnie biednym rejonie Meksyku. Naukowców oskarża się o to, że wykorzystali trudną sytuację materialną mieszkających tam kobiet do pozyskania ochotniczek do eksperymentów, które mogły zakończyć się nawet ich śmiercią. Kobietom płacono za udział ok. 1400 dolarów – w USA taka kwota nie byłaby szczególnie zachwycająca, ale w tym rejonie Meksyku to dwie przeciętne pensje, co dla wielu biednych kobiet było pokusą nie do odparcia.
Inni zwracają uwagę, że eksperyment celowo przeprowadzono w takim państwie jak Meksyk gdyż w np. USA nigdy nie uzyskałby akceptacji władz. Munne broni się, że mieli na swoje działania pozwolenia nie tylko od władz stanu Nayarit w Meksyku ale także od amerykańskich instytucji zajmujących się etyką badań naukowych.
Zdaniem bioetyka Wesleya Smitha ten eksperyment był nieetyczny z czterech powodów: tworzył życie dla celów eksperymentalnych, płacił kobietom za aborcję, traktował je jako obiekty i poddawał potencjalnie niebezpiecznym terapiom hormonalnym. Martwi się również o kierunek w jakim pójdzie „leczenie” bezpłodności. „Ideą jest tutaj stworzenie nowej metody dla przemysłu niepłodności, w której kobietom będzie się płacić za masową produkcję embrionów w swoich ciałach (…) które następnie będą wypłukiwane w laboratorium” – napisał na łamach National Review – „Potem embriony będą poddawane kontroli jakości – być może łącznie z wyborem płci. Te, które przejdą kontrolę jakości, będą wszczepiane kobietom, które chcą urodzić albo które zachodzą w ciąże jako zastępcze „nosicielki ciąży”, w odhumanizającym języku tej branży. A wszystko to dla dużego szmalu”.