O tegorocznej ceremonii wręczenia Złotych Globów – jednej z najważniejszych nagród przemysłu filmowego – zrobiło się bardzo głośno. Wszystko przez prowadzącego, który nawet nie próbował ukrywać swojej pogardy dla zgromadzonych.
Brytyjski reżyser, scenarzysta i aktor komediowy Ricky Gervais zasłynął jako twórca niezwykle popularnego serialu The Office, za który w 2004 roku sam otrzymał dwa Złote Globy. Ceremonię ich wręczenia prowadził już pięciokrotnie. Wcześniej zapowiedział jednak, że tegoroczna będzie już ostatnią – i może to wpłynęło na fakt, że nie hamował się w swoim przemówieniu. „Pośmiejmy się trochę waszym kosztem” – powiedział na początku – „Pamiętajcie, że wszyscy wkrótce umrzemy i nie będzie sequelu”.
https://twitter.com/bennyjohnson/status/1214003226938351617?s=20
Komik oskarżył aktorów o hipokryzję. „Apple weszło na rynek telewizji serialem The Morning Show, wspaniałym dramatem o ważności godności i właściwego postępowania – zrobionym przez firmę, która wyzyskuje siłę roboczą w Chinach” – rozpoczął swoje wystąpienie. „Mówicie, że jesteście postępowi, ale firmy dla których pracujecie, mówię, niewyobrażalne: Apple, Amazon, Disney. Jeśli ISIS założyłoby serwis streamingowy, zadzwonilibyście do swoich agentów, prawda?”.
Gervais następnie płynnie przeszedł do zamiłowania aktorów do wygłaszania politycznych opinii. „Więc jeśli wygracie dzisiaj nagrodę to nie używajcie jej jako platformy do wygłoszenia politycznego przemówienia, dobrze? Nie jesteście w pozycji w której możecie pouczać publiczność w jakimkolwiek temacie. Nic nie wiecie o prawdziwym świecie” – mówił w akompaniamencie wymuszonych śmiechów lub wręcz wrogiego buczenia – „Większość z was spędziła w szkole mniej czasu niż Greta Thunberg. Więc jeśli wygracie, to przyjdźcie tutaj, zaakceptujcie swoją małą nagrodę, podziękujcie swojemu agentowi, podziękujcie swojemu bogu – i spi****lajcie”.
Gervais atakował Hollywood nie tylko w trakcie początkowego monologu. Narzekając na to, że współczesne filmy są za długie, zaatakował Leonardo DiCaprio z powodu jego zamiłowania do młodszych od siebie kobiet. „Leonardo DiCaprio wziął udział w premierze a pod koniec jego randka była już dla niego za stara” – uderzył bez litości – „Nawet książę Andrzej mówi: no weź Leo, kumplu. Masz prawie 50 lat”. Książę Andrzej dla przypomnienia jest uwikłany w aferę pedofilską finansisty Jeffreya Epsteina, oskarża się go o uprawianie seksu z 16-latką.
To nie było skądinąd jedyne nawiązanie do tej afery, która z racji bliskich związków Epsteina z tuzami Hollywoodu jest tam tematem tabu. Gervais nie miał zamiaru się tym przejmować. Opowiadając o serialu Afterlife stwierdził, że „to serial o człowieku, który chce się zabić po tym, gdy jego żona zmarła na raka. Ma jednak drugi sezon, więc oczywiście się nie zabił – zupełnie jak Jeffrey Epstein”. Kiedy z publiczności zaczęły rozbrzmiewać gniewne pomruki, Gervais powiedział im „zamknijcie się, mam to gdzieś. Wiem, że był waszym przyjacielem”.
Gervais nawiązał również do innego głośnego zboczeńca, producenta Harveya Weinsteina, oraz do faktu, że jego zachowanie wobec kobiet było przez lata ukrywane. „Nasza następna prezenterka grała w Bird Box, filmie, w którym ludzie mogą przetrwać poprzez zachowywanie się jakby niczego nie widzieli” – powiedział – „Bardzo podobnie wyglądała praca dla Harveya Weinsteina”. Pochwalił również Ronana Farrowa, dziennikarza, który pomógł odkryć jego zachowanie i zapoczątkować ruch #metoo. „W tej sali znajdują się najważniejsi szefowie TV i studiów filmowych. Mają różne życiorysy” – powiedział – „Ale łączy ich jedna rzecz – wszyscy śmiertelnie boją się Ronana Farrowa. Przyjdzie po was!”.