15-letni chłopiec został zaatakowany przez niedźwiedzia gdy oglądał telewizję. Życie uratował mu starszy brat.
Zdarzenie miało miejsce w czwartek w mieście Alpine w Arizonie. 15-letni Brigham Hawkins oglądał telewizję w baraku mieszkalnym, zostawił otwarte drzwi. Reszta jego rodziny znajdowała się w tym czasie w oddalonym o kilka metrów domu.
W pewnym momencie do baraku wszedł niedźwiedź czarny. Podszedł do chłopca od tyłu i dwukrotnie uderzył go pazurami w twarz – w nos i policzek, a potem w czoło i czubek głowy. Następnie zwierzę wyszło na zewnątrz, ale po chwili wróciło i uderzyło go w ramię.
Chłopiec nie mógł uciekać, bo rzadka choroba genetyczna sprawia, że nie może się szybko ruszać. Zaczął krzyczeć, a jego krzyki usłyszał jego 18-letni brat Parker. Wbiegł do środka. W pierwszej chwili pomyślał, że zaatakował go ogromny pies. Gdy zrozumiał, że ma do czynienia z niedźwiedziem, odwrócił jego uwagę. Niedźwiedź zaczął go ścigać, ale udało mu się uciec. W tym samym czasie ojciec chłopców pomógł uciec Brighamowi.
Rodzina zadzwoniła na numer alarmowy. Na miejsce wezwano funkcjonariuszy stanowego Departamentu ds. Rybołówstwa i Zwierzyny Łownej. Gdy dotarli na miejsce, zwierzę nadal tam było. Zostało przez nich zastrzelone ok. 40 metrów od domu. Matka chłopców powiedziała mediom, że trochę jej z tego powodu przykro, ale rozumie, że było to konieczne, a niedźwiedź, który zaatakował jej syna, nie zachowywał się normalnie. Obecnie jest badany pod kątem wścieklizny.
Niedźwiedzie czarne są mniej niebezpieczne dla ludzi niż niedźwiedzie brunatne czy polarne, ale ataki nadal się zdarzają. Departament napisał na swoim Facebooku, że to drapieżniki, i zawsze należy je traktować jak niebezpieczne, nieprzewidywalne zwierzęta. W zeszłym roku w Tucson taki niedźwiedź zaatakował i zabił mężczyznę, który pił kawę na swojej werandzie.