W środę rano w jednym z budynków mieszkalnych w Filadelfii wybuchł pożar, w którym zginęło 12 osób. Policja podejrzewa, że mógł go spowodować pięciolatek.
Pożar wybuchł w trzypiętrowym apartamentowcu w dzielnicy Fairmount. Budynek należał do miasta i znajdowały się w nim mieszkania socjalne. Pożar dotknął głównie dwóch, w których łącznie miało mieszkać aż 26 osób.
Początkowo informowano, że życie w tym pożarze straciło 13 osób, ale później liczbę ofiar zmniejszono o jedną. Ofiary miały od roku do 33 lat. Dwie kolejne osoby trafiły do szpitala. To był najtragiczniejszy pożar w historii miasta. Straż Pożarna na konferencji prasowej odmówiła podania szczegółów twierdząc, że sprawa jest złożona. Poinformowali jednak, że żaden z czterech alarmów przeciwpożarowych nie zadziałał. Urzędnicy odpowiedzialni za ten budynek twierdzą jednak, że czujników było 13 czujników, które podczas ostatniej inspekcji w maju 2021 były sprawne.
Lokalni i federalni śledczy prowadzą obecnie śledztwo mające ustalić przyczyny tego pożaru. Lokalne media poinformowały, że złożyli w sądzie wniosek o wydanie nakazu przeszukania. Wynika z niego, że podejrzewają o jego wywołanie 5-letnie dziecko mieszkające w jednym ze spalonych mieszkań. Ich zdaniem bawiło się zapalniczką i przypadkowo podpaliło choinkę, a od niej rozpoczął się pożar budynku.