Publicystyka

“1 września zapomniałem jak mówi się po niemiecku”. Rocznica śmierci twórcy Polskiej Marynarki Wojennej

48 lat temu we Francji zmarł kontradmirał Józef Unrug. Był jedną z najbarwniejszych postaci II RP i jest uznawany za jednego z ojców założycieli naszej marynarki wojennej.

Józef Unrug urodził się w 1884 roku jako Joseph Michael Hubert von Unruth w rodzinie niemieckich arystokratów. Jego ojciec Thaddaus von Unruh był generałem majorem w pruskiej armii. Jego rodzina wywodziła się od starosty gnieźnieńskiego Jerzego Urunga i ojciec przyszłego wiceadmirała był niezwykle dumny ze swoich polskich korzeni. Po wojnie francusko-pruskiej przeszedł w stan spoczynku i zamieszkał w majątku koło Żnina. To właśnie on nauczył syna języka polskiego, chociaż ten do końca życia posługiwał się lepiej niemieckim.

Po zdobyciu wykształcenia Unrug postanowił iść w ślady ojca, ale wybrał ostatecznie Kaiserliche Marine czyli niemiecką marynarkę wojenną. W 1907 roku skończył szkolenie w słynnej akademii morskiej w Kilonii. Służył na wielu jednostkach, w tym na pancerniku Friedrich der Grosse. W czasie Wielkiej Wojny pływał głównie na u-bootach, został też komendantem szkoły okrętów podwodnych i dowódcą ich flotylli.

Po odzyskaniu niepodległości Polska zaczęła niemal od razu budować marynarkę wojenną. Warto dodać, że II RP nie miała wtedy jeszcze dostępu do morza, a w początkowym okresie MW składała się z dwóch flot rzecznych, składających się głównie z małych motorówek i uzbrojonych naprędce holowników. Unrug przeniósł się do Polski w 1919 roku i od razu zgłosił do MW. Został zweryfikowany pozytywnie i rozpoczął służbę w stopniu komendanta. W 1920 roku został pierwszym kierownikiem Urzędu Hydrograficznego w Gdańsku.

Wcześniej Unrug dostał polecenie kupna dla tego urzędu odpowiedniego okrętu. Wybór padł na zwodowany w 1893 roku mały parowiec pasażersko-towarowy Deutschland. Jego właściciele, firma Behnke&Sieg z Hamburga, nie chciałą go jednak sprzedać Polsce, więc Urung kupił go na swoje nazwisko i od razu „przekazał” go MW. Okręt ten, nazwany ORP Pomorzanin, stał się pierwszą morską jednostką naszej marynarki. Co ciekawe po wyjściu ze stoczni Wojana w Gdańsku, gdzie przechodził remont i adaptację, wymienił honory z zacumowanymi w Nowym Porcie trzema brytyjskimi krążownikami. Jeden z nich, HMS Danae, 24 lata później został przekazany Polakom przez Royal Navy i jako ORP Conrad stał się ostatnim okrętem MW.

W 1922 roku został dowódcą szefa sztabu Dowództwa Floty. W 1924 roku został przeniesiony na rok w stan spoczynku. W 1925 prezydent Wojciechwski powierzyl mu stanowisko dowódcy Floty w Gdyni. W 1933 został awansowany na stopień kontradmirała. Urung okazał się niezmordowanym bojownikiem o pieniądze dla floty i dzięki niemu stała się ona konkretną siłą.

21 sierpnia 1939 dla wszystkich było już jasne, że wojna z Niemcami jest nieunikniona. Urung przeniósł wtedy dowództwo floty na łatwiejszy do obrony półwysep helski. Trzy dni później powierzono mu dowództwo obrony wybrzeża. Obrona ta przeszła do legendy – pomimo szybkiego odcięcia tej części kraju od reszty Polski żołnierze i marynarze bronili się bohatersko przez miesiąc. Dopiero 1 października, wobec braku dalszych perspektyw, Urung kapitulował. Resztę wojny miał spełnić w rozmaitych obozach jenieckich.

Niemcy od razu zaczęli próbować przeciągnąć polsko-niemieckiego oficera na własną stronę. Wysyłali do niego jego dawnych towarzyszy broni aby namawiali go na zmianę stron. Kusili go również stopniem admirała i ważnym stanowiskiem w Kriegsmarine.  Urung jednak nie zdecydował się na kolaborację. Co więcej do końca wojny odmawiał używania języka niemieckiego, który znał lepiej niż polski, i z Niemcami porozumiewał się wyłącznie za pośrednictwem tłumacza. Pytany o to odpowiadał, że 1 września zapomniał jak się mówi po niemiecku.

Koniec wojny zastał go w oflagu VII A Murnau w Bawarii. Po uwolnieniu wyemigrował do Wielkiej Brytanii, gdzie brał udział w rozformowaniu MW. Do Polski nie mógł wrócić aby nie paść ofiarą prześladowań ze strony komunistów, co spotkało wielu innych polskich żołnierzy. W 1948 roku wyemigrował do Maroka, gdzie pracował fizycznie przy kutrach rybackich. W 1955 roku przeprowadził się do Francji, gdzie znalazł zatrudnienie jako kierowca ciężarówki. Zmarł w wieku 88 lat w domu starców w Lailly-en-Val i został pochowany w kaplicy zamku Montresor nad Loarą.

Przed śmiercią napisał w swoim testamencie, że nie zgadza się na sprowadzenie swoich szczątków do Polski jeśli podobnie nie zostaną uczczeni i zrehabilitowani inni marynarze, którzy zmarli w komunistycznych więzieniach lub zostali niewinnie straceni. Rząd PiSu rozpoczął ich chowanie z odpowiednimi honorami w 2016 roku. W końcu we wrześniu 2018 ekshumowano wiceadmirała i przewieziono jego doczesne szczątki do Polski, gdzie złożono je na cmentarzu MW w Gdyni-Oksywiu. W czasie ceremonii pogrzebowej prezydent Andrzej Duda wręczył jego wnukowi pośmiertny awans na admirała.

Źródło: Stefczyk.info Autor: Wiktor Młynarz
Fot. Michael Tav, CC BY-SA 3.0

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij