W poniedziałek Unia Europejska zdecydowała się na obłożenie sankcjami słynnej Grupy Wagnera, popularnie zwanej „zielonymi ludzikami”. Sankcje objęły też osoby i firmy, które mają finansować jej działania.
Grupa Wagnera to tajemnicza organizacja świadcząca usługi paramilitarne, złożona głównie z weteranów rosyjskich sił zbrojnych. Zachód podejrzewa, że Kreml korzysta z ich usług tam, gdzie wysłanie regularnych wojsk nie wchodzi w grę. Ich najemnicy najbardziej znani są z działań na Ukrainie, ale zauważono ich też w Syrii, Libii i w innych strefach działań wojennych.
UE oskarżyła Grupę Wagnera o prowadzenie tzw. czarnych operacji na zlecenie Kremla oraz naruszenia w ich trakcie praw człowieka, takie jak porwania, tortury czy egzekucje. Z tego powodu zadecydowali, że jej zidentyfikowani członkowie zostaną dodani do istniejącej listy sankcji. Dodano do nich również osiem osób i trzy firmy energetyczne z Syrii, które oskarżono o finansowanie ich działalności.
Jak informuje France24 za sankcjami na Grupę Wagnera stała głównie Francja, która naciskała w tej sprawie na inne państwa. Francuzi twierdzą, że ich działalność w Libii, Mali i Republice Środkowoafrykańskiej ma destabilizujący wpływ na te państwa. Kreml nie przyznaje się do jakichkolwiek związków z tymi najemnikami. Francuzi jednak w to nie wierzą. „Nawet jeśli Rosja się tego wypiera, to nikt w to nie uwierzy” – skomentował francuski minister spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian.
Wśród objętych sankcjami znalazł się Dimitri Utkin, były oficer GRU który miał być jej założycielem i koordynować i planować jej operacje na Ukrainie. Objęto nimi także Denisa Charitonowa i Sergieja Szczerbakowa, dwóch najemników których w zeszłym roku zatrzymano na Białorusi i deportowano do Rosji. Charitonow wedłu UE miał walczyć na Ukrainie, gdzie osobiście zestrzelił ukraiński śmigłowiec i dostał od Kremla medal za zasługi dla ojczyzny. Objęto nimi także trzy rosyjskie firmy, które wydobywają gaz i ropę w Syrii i miały pomagać ją finansować.
Osobno UE przyjęła także sankcje na Mali, ale jak na razie do ich listy nie dodano żadnych nazwisk. Ma to zniechęcić rządzącą nią juntę wojskową przed zatrudnieniem Wagnerowców przeciwko islamskim powstańcom. Francuzi twierdzą, że jest to dla niech nieakceptowalne bowiem w tym państwie już operują ich żołnierze.
Europejscy dyplomaci ujawnili anonimowo, że UE będzie dodawała do listy sankcji kolejne nazwiska i firmy jeśli otrzymają informacje o ich związkach z Wagnerowcami. Przyznali, że te sankcje nie zaszkodzą nadmiernie samej Rosji, ale ich zdaniem są symbolem tego, że UE jest gotowa na ostre działanie wobec postępowania Kremla.