Cały świat martwi się tym, że wobec porażek swoich wojsk, Putin zdecyduje się na atak atomowy na Ukrainę. Prezydent Francji Emannuel Macron zdradził, jak jego państwo na niego zareaguje.
Francja jest, obok USA i Wielkiej Brytanii, jednym z trzech państw NATO, które posiada broń atomową. Swoje pierwsze bomby atomowe opracowali w latach pięćdziesiątych, jako czwarte państwo w historii. Szacuje się, że obecnie posiadają ok. 300 głowic atomowych. Francuskie prawo wymaga też, aby co najmniej jeden z ich czterech atomowych okrętów podwodnych był w każdej chwili na Atlantyku.
Wiele osób martwi się, że chcąc ratować twarz przed porażką i powstrzymać kontrofensywę Ukraińców, Putin może zdecydować się na użycie broni atomowej do ataku na to państwo. Najprawdopodobniej użyłby do tego małej, tzw. taktycznej głowicy, ale eksperci alarmują, że mogłoby to doprowadzić do niekontrolowanej eskalacji. Amerykański rząd ostrzega, że będzie to miało bardzo poważne konsekwencje dla Rosji, ale nie podali ich szczegółów publicznie – chociaż zapewniają, że Rosjanie zostali o nich poinformowani. Także Brytyjczycy twierdzą, że nie pozostawią tego bez odpowiedzi, ale nie chcą zdradzić jej szczegółów.
Macron przyjął inną strategię. W rozmowie z publicznym nadawcą France 2 powiedział wprost, że Francja nie użyje swojego arsenału atomowego przeciwko Rosji, nawet jeśli ta zdetonuje ładunek nuklearny na Ukrainie. „Nasza doktryna opiera się na fundamentalnych interesach narodu” – powiedział – „Są jasno zdefiniowane i nie miałoby na nie bezpośredniego wpływu, gdyby np. nastąpił atak nuklearny na Ukrainie, w regionie”.
To był pierwszy raz, kiedy Macron podjął temat francuskiej doktryny nuklearnej w kontekście wojny na Ukrainie. Stwierdził, że „niedobrze jest o tym za dużo mówić”. Chociaż większość osób zdaje sobie sprawę, że atak nuklearny na Ukrainę raczej nie wywołałby atomowej odpowiedzi ze strony państw NATO, to jednak wielu komentatorów jest w szoku, że przywódca Francji postawił sprawę tak jasno.
Macron stwierdził też, że Putin „musi zatrzymać tę wojnę, uszanować integralność terytorialną Ukrainy i wrócić do stołu negocjacyjnego”. Stwierdził też, że jego zdaniem Kijów, prędzej czy później, też będzie musiał zacząć negocjacje. Prezydent Zełenski po aneksji przez Rosję części terytorium Ukrainy powiedział wprost, że nie będzie żadnych negocjacji dopóki Putin jest prezydentem. Zapytany o to, czy Francja poparłaby ukraińską kontrofensywę na Krym, uniknął odpowiedzi – stwierdził jedynie, że „w pewnym momencie konfliktu” obie strony będą musiały „wrócić do stołu negocjacyjnego”.