Warszawscy policjanci dostali zgłoszenie o obywatelskim zatrzymaniu kierowcy karawanu. Okazało się, że jest kompletnie pijany, a sam pojazd został skradziony.
Stołeczni policjanci zostali wezwani na ulicę Ossowskiego na Targówku, gdzie pracownicy porządkujący drogę dokonali obywatelskiego zatrzymania kierowcy karawanu. Zaniepokoił ich niepewny sposób, w jaki prowadził pojazd.
Okazało się, że ich podejrzenia były słuszne. Policyjna kontrola wykazała, że siedzący za kierownicą 30-letni obywatel Ukrainy ma prawie cztery promile alkoholu we krwi. Mężczyzna miał też być agresywny i nie wykonywać poleceń policjantów, przez co ci musieli założyć mu kajdanki. Okazało się także, że nie ma przy sobie dokumentów uprawniających go do kierowania pojazdem.
Okazało się także, że pojazd jest kradziony. Właściciel zakładu pogrzebowego, do którego należy, wyjaśnił policjantom, że zatrzymany był wcześniej jego pracownikiem. Wiedział więc, gdzie są przechowywane kluczyki. Zabrał je i odjechał karawanem sprzed posesji.
30-latek trafił do policyjnej izby zatrzymań, a następnego dnia policjanci go przesłuchali i postawili mu zarzuty dot. kradzieży z włamaniem i prowadzenia auta w stanie nietrzeźwości. Odpowie też za prowadzenie pojazdu bez wymaganych uprawnień. Grozi mu do 10 lat więzienia.