Pedofil, którego oskarżono o molestowanie ponad tuzina dzieci, wkrótce wyjdzie z więzienia. Władze stanu Iowa podjęły taką decyzję po tym, gdy rozpoczął proces zmiany płci.
23-letni Joseph Matthew Smith trafił do więzienia w 2015 roku. Skazano go za molestowanie koleżanki ze studiów oraz oskarżono o ataki seksualne na co najmniej 15 dzieci obu płci, z których najmłodsze miało rok a najstarsze – 13 lat.
W 2017 roku Smith poczuł, że jest kobietą. Zaczął używać imienia Josie i przyjmować żeńskie hormony, co jest wstępem do operacji zmiany płci. Lokalny portal Des Moines Register odkrył, że miało to niecodzienny efekt – pomimo ciążących na nim zarzutów Smith wkrótce wyjdzie na wolność. 9 stycznia biuro prokuratora generalnego odrzuciło wniosek o zatrzymanie go za kratami i dalsze prowadzenie śledztwa w sprawie jego zbrodni, a on sam trafił już do ośrodka terapeutycznego w Sioux City, co zwykle jest wstępem do zwolnienia.
Sprawa jednak na tym się nie kończy. Pedofilia i inne przestępstwa seksualne są traktowane wyjątkowo. Po złapaniu takiego przestępcy system prawny nie tylko chce go ukarać i odstraszyć ewentualnych naśladowców. Wysokie ryzyko recydywy sprawia, że skazani za przestępstwa seksualne nawet po odbyciu zasądzonej kary muszą się liczyć z wieloma niedogodnościami, jak bycie wpisanym do ogólnodostępnego rejestru czy konieczność informowania o tym sąsiadów po przeprowadzce.
Po aresztowaniu Smitha dr Jeffrey Davis, stanowy ekspert od pedofilii, napisał o nim raport. Stwierdził w nim, że Smith nigdy nie był w związku, a jego kontakty seksualne ograniczały się do molestowania – także tego, którego sam padł ofiarą jako dziecko. Zdaniem Davisa istniało spore ryzyko – ponad 20% – że po zwolnieniu z więzienia Smith zaatakuje kolejne dziecko. Zarekomendował, że Smith powinien zostać zamknięty w specjalnym ośrodku dla przestępców seksualnych, z którego wyszedłby dopiero kiedy lekarze uznaliby, że nie stanowi już zagrożenia.
Problem w tym, że aby zostać zamkniętym w takim ośrodku, władze muszą wykazać, że ryzyko recydywy wynosi ponad 50%. A używane do tego procedury opierają się w ogromnym stopniu na poziomie testosteronu – w ośrodku o którym mowa z tego powodu nie zamknięto jeszcze żadnej kobiety. Kuracja hormonalna jaką Smith przeszedł w więzieniu spowodowało obniżenie poziomu testosteronu w jego krwi, przez co pomimo pozostałych przesłanek zamknięcie go tam najprawdopodobniej okaże się niemożliwe. Eksperci wskazują, że stosowany przez Iowę system jest przestarzały, a obecnie dostępne badania naukowe wskazują jasno, że transseksulni mężczyźni wykazują podobną skłonność do przemocy seksualnej jak mężczyźni, którzy nigdy nie przeszli terapii hormonalnej.
Po wyjściu na wolność Smith będzie traktowany jak każdy przestępca seksualny. Do końca życia będzie musiał spotykać się z oficerem korekcyjnym oraz zostanie wpisany do rejestru. Wiele osób obawia się jednak, że nie tylko uniknie sprawiedliwości za poprzednie zbrodnie ale także tego, że zastosowane środki bezpieczeństwa to za mało i wkrótce jego ofiarą padną kolejne dzieci.