Weterani Powstania Warszawskiego cieszą się w Polsce ogromnym szacunkiem. Niestety nie u wszystkich, o czym na własnej skórze przekonał się pułkownik Kazimierz Klimczak, ps. Szron.
Urodzony w 1914 roku Kazimierz Klimczak wstąpił do Wojska Polskiego w 1936 roku. Brał udział w Kampanii Wrześniowej, uczestnicząc m.in. w bitwie pod Bzurą. Został ciężko ranny podczas walk pod Mełnem. Pomimo odniesionych ran szybko nawiązał kontakt z ruchem oporu. W PW walczył w stopniu sierżanta na Woli. Dostał się do niewoli, ale udało mu się uciec z transportu do obozu jenieckiego.
Za swoją służbę otrzymał szereg odznaczeń, w tym Krzyż Kawalerski i Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. Kiedy w zeszłym roku świętował 105 urodziny w uroczystościach wzięli udział przedstawiciele najwyższych władz Polski i Warszawy czy przedstawiciele placówek dyplomatycznych i ambasad.
Niestety nie wszyscy potrafili uszanować jego bohaterstwo. Komitet społeczny „Nie Zapomnij o Nas”. „Sytuacja którą opiszemy jest dla nas tak wstrząsająca, że naprawdę brak nam słów” – napisali przedstawiciele komitetu – „Jednak postanowiliśmy ją przytoczyć, żeby ostrzec wszystkich przed podobnymi zachowaniami”.
Z ich oświadczenia wynika, że 1 marca po uroczystościach na Placu Piłsudzkiego do pułkownika i jego opiekunki podszedł mężczyzna przedstawiający się jako generał. Poinformował go, że został awansowany, po czym poprowadził go przed Grób Nieznanego Żołnierza, gdzie publicznie mianował go na stopień generała. Pułkownik Klimczak bardzo się z tego ucieszył. Przez dwa dni dzwonił do znajomych i opowiadał im jak wiele znaczy dla niego ta nominacja.
Niestety radość ta nie potrwała długo. Szybko okazało się bowiem, że mężczyzna, który go awansował nie był wcale generałem Wojska Polskiego, a „generałem” stowarzyszenia historycznego, a cała sytuacja była tylko, w najlepszym wypadku, nieporozumieniem lub wręcz okrutnym żartem z jego strony. Kiedy Klimczak się o tym dowiedział było mu tak smutno, że się rozpłakał.
„Chcemy po prostu uczulić wszystkich na to, jak łatwo można skrzywdzić drugiego człowieka” – napisali przedstawiciele komitetu – „Dbajmy o naszych bohaterów”.