Śmierć trzyletniego syryjskiego chłopca Alana Kurdi stała się jednym z symboli kryzysu uchodźczego. Odpowiedzialni za nią przemytnicy ludzi właśnie usłyszeli wyroki.
Alan urodził się w syryjskim mieście Kobani w 2012 roku w kurdyjskiej rodzinie. Po ucieczce przed wojną domową i ISIS jego rodzina osiedliła się w Turcji. Szukając lepszego życia postanowili jednak wyemigrować dalej. Początkowo starali się o możliwość dołączenia do swoich bliskich mieszkających w Kanadzie, jednak nie udało im się uzyskać prawa pobytu od kanadyjskiego rządu. Postanowili więc zakraść się do Europy korzystając z usług przemytników.
Wczesnym rankiem 2 sierpnia 2015 rodzina Kurdiego weszła na pokład małego pontonu w pobliżu tureckiego półwyspu Bodrum, którym chcieli dopłynąć do oddalonej o około cztery kilometry greckiej wyspy Kos . Ich jednostka była zaprojektowana dla ośmiu osób, jednak chcąc zmaksymalizować zyski przemytnicy wpuścili na nią aż szesnaście. Rodzina Kurdi miała im zapłacić niecałe sześć tysięcy dolarów za cztery miejsca.
Około piątej nad ranem tureckie służby otrzymały zgłoszenie, że doszło do katastrofy łodzi i na plażę zaczęły docierać ciała uchodźców. Do dzisiaj do końca nie wiadomo co zaszło. Z zeznań ocalonych wynika, że znajdujący się na pokładzie przemytnik zostawił ich samych jak ponton zaczął tonąć a wręczone im przed rejsem kamizelki ratunkowe okazały się niedziałającymi podróbkami. Łącznie utonęło 12 osób, w tym Alan, jego braciszek i jego matka.
Około 6 30 dwóch okolicznych mieszkańców znalazło w wodzie ciało Alana i jeszcze jednego dziecka. Wyciągnęli je na plażę i poinformowali o tym policję. Zanim policjanci dotarli na miejsce pojawił się tam turecki dziennikarz, który zrobił zdjęcie jego zwłokom. Jego fotografia szybko zyskała ogromną popularność i stała się jednym z symboli kryzysu uchodźczego. Była szeroko kolportowana przez zwolenników otwarcia granic, często z nieprawdziwą informacją jakoby Kurdi próbował przedostać się do UE z ogarniętej wojną domową Syrii.
Władze Turcji od razu rozpoczęły śledztwo w tej sprawie. Jednym z oskarżonych został ojciec Alana Abdullah, który według świadków miał prowadzić ponton i doprowadzić do jego zatonięcia, ale nie udało mu się tego udowodnić. W końcu śledztwo doprowadziło jednak do aresztowania trzech przemytników których uznano za liderów szajki. Ci jednak uciekli przed procesem i udało się ich odnaleźć dopiero w zeszłym tygodniu.
Turecki sąd nie miał dla nich litości. Jak poinformowała turecka agencja prasowa Anadolu mężczyźni zostali oskarżeni o morderstwo z premedytacją. Cała trójka została usłyszała wyroki – po 125 lat więzienia.