Mężczyzna, który miał wysadzić blok w szwedzkim Goeteborgu, może ukrywać się w Polsce

55-letni Mark Lorentzon może ukrywać się w Polsce. Jest podejrzany o doprowadzenie do eksplozji w bloku w mieście Goeteborg.

Do eksplozji w jednym z bloków w Goeteborgu doszło pod koniec września. Na jej skutek i na skutek pożaru który wywołała 16 osób trafiło do szpitala. Budynek został mocno uszkodzony, obecnie trwa ocena jego stanu technicznego. Jest prawdopodobne, że setki jego mieszkańców nie wrócą do swoich mieszkań.

Policja bardzo szybko ustaliła, że do eksplozji nie doszło na skutek nieszczęśliwego wypadku i była celowym działaniem. Podejrzenia padły na 55-letniego Marka Lorentzona, który mieszkał w nim w lokalu należącym do jego matki. Mężczyzna jednak zapadł się pod ziemię i po tygodniu bezskutecznych poszukiwań zdecydowano się na wystawienie za nim europejskiego nakazu aresztowania (ENA), który obowiązuje od wtorku.

Jak donoszą media istnieje podejrzenie, że mężczyzna ukrywa się w Polsce. Jak ustalono w szwedzkim Urzędzie Patentów i Rejestracji (PRV) mężczyzna nosił wcześniej polskie nazwisko, ale zmienił je na brzmiące bardziej szwedzko, później to samo zrobiła jego matka. Podejrzewa się również, że mógł zbiec do Norwegii, gdzie wcześniej pracował. W weekend przeszukano jedną z wilii w Oslo, gdzie nadal był zameldowany.

Podejrzany zajmował lokal swojej matki, która obecnie przebywa w domu opieki. Korespondent PAP Daniel Zysk ujawnił, że zdaniem jego sąsiadów był agresywny i niezrównoważony. Niedawno został oskarżony o włamanie się do domu opieki w którym przebywa jego matka, który był zamknięty z powodu pandemii, i nękanie jego dyrektora. Był również skonfliktowany z zarządcą budynku i w dniu eksplozji miał być z niego eksmitowany. Policja podejrzewa, że może stanowić niebezpieczeństwo.