W poniedziałek w Georgii ruszył proces o zabójstwo Ahmauda Arberiego, 25-letniego Murzyna zastrzelonego przez białych. Rozpoczął się od wybory ławy przysięgłych. Wielu Amerykanów obawia się, że ta głośna sprawa wywoła kolejną falę zamieszek ruchu Black Lives Matter.
Arbery zginął w swoim rodzinnym Brunswicku, niewielkim miasteczku w hrabstwie Glynn, 23 lutego zeszłego roku. Wcześniej w tym miasteczku miała miejsce fala włamań. 34-letni Travis McMichael padł jej ofiarą 1 stycznia, kiedy z jego półciężarówki skradziono broń palną. 11 lutego zadzwonił na policję aby zgłosić, że zauważył wysokiego czarnoskórego mężczyznę, o rysopisie odpowiadającym Auberiemu, kręcącemu się po pobliskim domu w trakcie budowy.
Nagranie z kamer monitoringu pokazało, że 23 lutego Aubery wszedł do tego domu. Wyszedł z niego po ok. pięciu minutach i zaczął biec chodnikiem. Wkrótce potem kamera zarejestrowała jadącą za nią białą półciężarówkę, w której znajdował się McMichael i jego ojciec. Równocześnie policja dostała dwa zgłoszenia – o tym, że Aubery wszedł do tego domu i o tym, że ucieka wzdłuż ulicy. Pierwszy ze zgłaszających stwierdził, że widywał go w nim już wcześniej.
To, co zaszło potem, do dzisiaj jest niejasne. Na nagraniu wykonanym telefonem komórkowym przez Williama Bryana, sąsiada McMichaelów który również brał udział w pościgu za Arberym, widać, jak McMichael czeka na niego koło zaparkowanego na ulicy pickupa ze strzelbą w ręce a jego ojciec stoi na jego pace. Arbery próbuje ich ominąć i wdaje się w bójkę z McMichalem, w trakcie której padają co najmniej dwa strzały, ale moment oddania pierwszego zasłania samochód a drugi pada poza kadrem. Sekcja zwłok wykazała, że Arbery zmarł po otrzymaniu trzech ran – dwóch w klatkę piersiową i jednej w nadgarstek.
McMichaelowie twierdzili potem, że chcieli z nim tylko porozmawiać a on od razu zaatakował i próbował odebrać im broń, przez co Travis musiał strzelić do niego w samoobronie. Rodzina Auberiego twierdziła natomiast, że wyszedł z domu aby pobiegać, co robił często, a jego śmierć była wynikiem rasizmu. Śledztwo nie znalazło żadnych dowodów na to, że popełnił wcześniej jakiekolwiek przestępstwo poza wejściem na cudzą posesję.
Sprawa wzbudziła ogólnonarodowe zainteresowanie ponieważ McMichaelowie zostali aresztowani i usłyszeli zarzuty dopiero po 74 dniach, co zdaniem wielu osób było próbą ukrycia ich zbrodni – starszy McMichael był bowiem emerytowanym policjantem i pracował wcześniej jako śledczy w biurze prokuratora. McMichaelowie zostali w końcu oskarżeni o morderstwo z premedytacją i kilka innych zarzutów, wkrótce po nich zarzut morderstwa i próby bezprawnego pozbawienia wolności usłyszał także Bryan.
Teraz w końcu rozpoczyna się ich proces. Pierwszym krokiem będzie wybór przysięgłych, którzy ostatecznie zdecydują o ich winie i niewinności. W USA przysięgłym może zostać każdy obywatel i urzędnicy sądu w hrabstwie Glynn w którym toczy się ten proces wysłali wezwania do stawiennictwa do tysiąca mieszkańców hrabstwa. Z powodu pandemii podzielono ich na dwie grupy. Pierwsza grupa 600 osób w poniedziałek stawiła się w lokalnej hali sportowej, w której było wystarczająco dużo miejsca aby mogli zachować zasady dystansu społecznego. Stamtąd byli wzywani do sądu grupami po 20 osób.
Prowadzący tę sprawę sędzia będzie musiał wybrać wśród nich 12 osób, które zasiądą w ławie przysięgłych oraz czterech rezerwowych na wypadek, gdyby ktoś z tego tuzina z powodu np. choroby nie mógł wziąć udziału w procesie. To właśnie oni zdecydują czy oskarżeni są winni stawianych im zarzutów, a sędzia w razie skazania będzie musiał zdecydować tylko o wysokości kary. Ława przysięgłych będzie musiała podjąć decyzję jednogłośnie – jeśli chociaż jeden z nich zdecyduje, że oskarżeni są niewinni, to sąd będzie musiał ich uniewinnić.
Wybór przysięgłych w tej sprawie nie będzie jednak łatwy. Założeniem systemu ławy przysięgłych jest to, że podejmują oni decyzję bezstronnie, w oparciu wyłącznie o to, co usłyszeli na sali sądowej. Z tego powodu sędzia może zdecydować nawet, że na czas trwania procesu przysięgli trafią do hotelu, gdzie będą odcięci od świata zewnętrznego aby zminimalizować ryzyko, że np. na ich decyzję wpłyną relacje medialne. Ideałem jest sytuacja, w której przysięgły w ogóle nie słyszał o sprawie przed dostaniem wezwania.
W tym wypadku nie będzie to jednak możliwe. Brunswick to małe miasteczko, zamieszkiwane przez ok. 15 tysięcy osób, a populacja całego hrabstwa wynosi zaledwie 75 tysięcy osób. Sprawa Arberiego była bardzo głośna, zwłaszcza w trakcie zeszłorocznych zamieszek ruchu BLM, kiedy była jednym z koronnych argumentów lewicy za tym, że USA mają nadal ogromny problem z rasizmem. Nikt nie łudzi się, że każdy z mieszkańców tego hrabstwa przynajmniej o niej słyszał.
Z tego powodu każdy z potencjalnych przysięgłych oprócz wezwania otrzymał też specjalną ankietę. Będzie w niej musiał określić co już wie o tej sprawie i z których mediów lub mediów społecznościowych się tego dowiedział. Będzie musiał również zeznać czy komentował ją w internecie, czy odwiedził miejsce gdzie doszło do strzelaniny i czy prowadził w tej sprawie własne śledztwo. Następnie potencjalni przysięgli będą przesłuchiwani przez przedstawicieli oskarżenia i obrony. Celem tego ma być zdyskwalifikowanie osób, które mogą nie być bezstronne, ale w praktyce obie strony zapewne będą próbowały zdyskwalifikować kandydatów, którzy ich zdaniem mogą wydać niepasujący im wyrok – a to oznacza, że cały proces może się znacznie przedłużyć.
Problemem będzie również zainteresowanie mediów. Zabójstwo Arberiego zostało nieco przyćmione przez śmierci innych czarnoskórych, z Georgem Floydem na czele, ale dla wszystkich jest jasne, że o tej sprawie będzie bardzo głośno. Bardzo prawdopodobne są również kolejne demonstracje i zamieszki w wykonaniu ruchu BLM. Podobnie jak w sprawie policjanta, który zabił Floyda, wzbudzi to kontrowersje o to, czy amerykański system ław przysięgłych na pewno jest odporny na zewnętrzne naciski.