Kto wygrał debatę prezydencką w USA? Najnowsze wiadomości z kraju

Kto wygrał debatę prezydencką w USA?

Na antenie telewizji ABC odbyła się pierwsza debata prezydencka między Donaldem Trumpem i Kamalą Harris. Były prezydent w powszechnej opinii raczej ją przegrał – ale musiał zmagać się nie tylko z rywalką, ale również z moderatorami.

Debaty prezydenckie są w USA niezwykle popularne i mają duże znaczenie dla wyborców. Poprzednia debata, którą Trump odbył z Bidenem, miała jednak większy efekt, niż ktokolwiek się spodziewał. Biden w jej trakcie kompletnie nie mógł się skupić, co chwilę gubił wątek, bełkotał i wyglądał, jakby zaraz miał zemdleć. Spotkała go za to taka krytyka ze strony lewicy, że niedługo potem wycofał się z wyborów i poparł Harris.

Jeśli chodzi o przygotowania, Trump i Harris podeszli do tematu zupełnie inaczej. Wiceprezydent spędziła ostatnie pięć dni w hotelu w Pittsburghu, intensywnie ćwicząc ze swoimi doradcami i odbywając z nimi symulowane debaty. Trump natomiast spędził weekend w swoim klubie golfowym w New Jersey, gdzie odbywał dużo mniej formalne narady z sojusznikami i doradcami. W sobotę znalazł nawet czas, by wziąć udział w wiecu w Wisconsin. Jego sztab twierdził, że jest przygotowany na wszystko, bo podczas kampanii wielokrotnie rozmawiał z dziennikarzami. Zwrócili uwagę, że Harris od zostania kandydatem udzieliła tylko jednego dużego wywiadu i nie wzięła udziału w żadnej konferencji prasowej.

Harris miała problem z pierwszym pytaniem – o to, czy Amerykanom żyje się lepiej, niż cztery lata wcześniej. Zamiast na nie odpowiedzieć, oskarżyła Trumpa o to, że ten chce wprowadzić federalny podatek VAT. Gdy Trump odparł, że nie ma takiego zamiaru, moderatorzy próbowali jej pomóc, twierdząc, że plany Trumpa by obłożyć niektóre państwa cłami, zwiększą koszty dla konsumentów. Trump zwrócił uwagę na to, że za rządów Bidena i Harris Amerykanie zmagają się z rekordową inflacją, podczas gdy w jego czasach gospodarka, aż do pandemii, miała się świetnie.

Trump zaatakował też Harris tym, że nie ma sprecyzowanego programu wyborczego. Zauważył, że wszystko, w co wierzyła trzy lata temu, poszło do śmieci. Nawiązując zapewne do jej najnowszej retoryki o nielegalnej imigracji, zażartował, że jej program tak bardzo zbliża się do jego, że planował wysłać jej swoją czerwoną czapkę MAGA. Zarzucił jej też, że jest marksistką, i w razie zwycięstwa przestanie to ukrywać.

Trump próbował też użyć wobec Harris jej słabych punktów, jak kryzys migracyjny, czy odwrót z Afganistanu, który kosztował życie trzynastu amerykańskich żołnierzy. Harris natomiast próbowała prowokować Trumpa, poruszając takie tematy, jak zamieszki na Kapitolu, jego stwierdzenia o skradzionych wyborach czy twierdząc, że ludzie wychodzą z jego wieców, bo są znudzeni. Ta taktyka okazała się skuteczna, były prezydent w trakcie debaty ewidentnie stawał się coraz bardziej nerwowy i sfrustrowany.

Podczas debaty pojawił się oczywiście temat aborcji. Wielu Demokratów jest przekonanych, że po upadku Roe v. Wade, z ręki nominowanych przez Trumpa sędziów Sądu Najwyższego, to właśnie sprawa zabijania dzieci da im zwycięstwo. Harris stwierdziła, że Trump wprowadzi ogólnokrajowy zakaz aborcji bez wyjątków – mimo tego, że były prezydent chwilę wcześniej stwierdził, że popiera wyjątki w wypadku gwałtu, kazirodztwa i zagrożenia dla życia matki. Twierdziła też, że chce wprowadzić instytucję, która będzie monitorowała przebieg ciąży. Trump stwierdził, że to absolutne kłamstwo. Dodał, że podoba mu się to, że o legalności aborcji decydują znów poszczególne stany. Dodał też, że nie popiera federalnego zakazu, ale wobec decyzji Sądu Najwyższego to i tak nie ma znaczenia. Harris nie odpowiedziała za to na pytanie, czy popiera jakiekolwiek restrykcje na zabijanie dzieci.

Trump dał się za to wmanewrować w pytanie o Ukrainę. Zapytany wprost o to, czy chce, żeby wygrała, powiedział, że chce, by wojna się skończyła – zapewne dlatego, że nie chciał „podpaść” skrajnej prawicy, która niestety jest w USA dosyć prorosyjska. Powtórzył także swoją obietnicę, że skończy tę wojnę dyplomatycznie zanim zostanie prezydentem. Harris wiedziała, jak to wykorzystać. Stwierdziła, że gdyby to Trump, a nie Biden, został prezydentem w 2020 roku, to Putin siedziałby już w Kijowie i szykował się do ataku na Polskę. „Dlaczego nie powiesz 800 tysiącom Amerykanów polskiego pochodzenia tutaj, w Pensylwanii, jak szybko byś się poddał w imię przysługi i tego, co uważasz za przyjaźń z osobą, która jest znanym dyktatorem i by cię zjadła?” – spytała. Twierdziła też, że jego plan zakończyłby wojnę w 24 godziny, bo Trump zmusiłby Ukrainę do kapitulacji.

Tym, co zwróciło największą uwagę, było jednak zachowanie moderatorów. Jakiś czas temu dziennik New York Times ujawnił, że Dana Walden, wysoko postawiona dyrektor w Disneyu, do którego należy telewizja ABC, jest bardzo bliską przyjaciółką Harris, a ich mężowie znają się od lat osiemdziesiątych. Trump przed debatą wielokrotnie nawiązywał do tego faktu, twierdząc, że nie spodziewa się sprawiedliwego traktowania. Wygląda na to, że miał rację.

Prowadzący debatę wielokrotnie zarzucali Trumpowi, że kłamie. Kiedy na przykład stwierdził, że w miasteczku Springfield, które przeżywa obecnie ogromny kryzys imigracyjny, uchodźcy z Haiti jedzą psy i koty, David Muir zauważył, że jego zarządca powiedział im, że nie ma na to żadnych dowodów. Takich przypadków było więcej. Równocześnie zupełnie nie reagowali na ewidentne kłamstwa Harris, jak np. próbę przedstawienia Projektu 2025 – dokumentu stworzonego przez think tank Heritage Foundation – jako jego programu wyborczego, chociaż Trump nie miał z nim nic wspólnego i wielokrotnie się od niego odcinał. Nie zareagowali też na jej stwierdzenie, że chwalił neonazistów, którzy brali udział w protestach w Charlottesville. W rzeczywistości Trump powiedział wtedy, że „po obu stronach byli wspaniali ludzie” – ale od razu dodał, że nie dotyczy to neonazistów, i ich potępił.

W opinii większości komentatorów, Harris poradziła sobie podczas tej debaty lepiej niż Trump, ale różnica nie była aż tak wielka, by miała decydujący wpływ na wybory. Zwracają uwagę, że Trump raczej skupił się na przemawianiu do swojego żelaznego elektoratu, zamiast próbować pozyskać nowych wyborców. Sam Trump stwierdził, że dobrze się bawił i uważa, że poszło mu całkiem dobrze. „Mieliśmy trójkę przeciwko jednemu, ale spodziewałem się tego” – skomentował postępowanie moderatorów.

Źródło: wPolsce24 Autor: WM
Fot. PAP/ EPA/DEMETRIUS FREEMAN

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij