Wiele spraw dotyczących tortur w rosyjskich więzieniach i koloniach karnych jest tuszowanych. Zdarzają się także przypadki awansowania osób, które są za to odpowiedzialne – informuje „Deutsche Welle”.
Choć irkucki Komitet Śledczy zakończył badanie czterech spraw karnych związanych z torturami w areszcie, to dziesiątki poszkodowanych, adwokaci i obrońcy praw człowieka informują o wywieraniu nacisków i próbach umorzenia pozostałych spraw. Wskazują m.in., że nie są oskarżani pracownicy aresztów i kolonii.
Jak podkreśla „DW”, w obwodzie irkuckim po opublikowaniu kilku nagrań pokazujących tortury w areszcie śledczym nr 1 szef regionalnej służby więziennej Leonid Sagałakow nie tylko pozostał na stanowisku, ale jeszcze został awansowany na stopień generała brygady.
O torturach w obwodzie irkuckim informowano już w kwietniu 2020 r., kiedy to w kolonii karnej w Angarsku wybuchł bunt – według oficjalnej wersji jeden z więźniów wywołał zamieszki, w wyniku czego wybuchł pożar, natomiast według nieoficjalnej wersji przyczyną były tortury.
„DW” i Fundacja Obrony Praw Więźniów skontaktowały się z kilkoma osobami, które przebywały w kolonii podczas tłumienia buntu. Jedna z nich tak relacjonuje te wydarzenia: „Wyprowadzili nas gdzieś koło północy. Do 9 rano leżeliśmy na betonie z rękami za głową. Robiliśmy pod siebie, nie pozwalano nam wstać, bito nas i znęcano się. Nazywano to tłumieniem buntu”. Jak mówi, wtedy złamano mu żebra i wykręcono rękę w taki sposób, że do dziś jest zdeformowana.
Po stłumieniu buntu około 600 osób wywieziono i umieszczono w innej kolonii oraz dwóch aresztach. We wrześniu 2020 r. regionalny Komitet Śledczy poinformował o oskarżeniu 15 osób o zorganizowanie buntu.
Jeden z więźniów mówi, że przez te kilka miesięcy osadzeni byli torturowani przez kilka osób. Inni informują, że biciem wymuszano na więźniach przyznanie się do winy.
Przemoc zakończyła się w grudniu 2020 r., kiedy to jeden z torturowanych trafił do szpitala ze złamaną nogą. Jego siostra powiedziała, że wepchnięto mu też do odbytu pręt grzewczy, który potem włączono.
Jeden z więźniów, który zgłosił tortury, w następnym roku trafił znów do więzienia, gdyż został oskarżony o nielegalne przechowywanie i kupowanie narkotyków. Twierdzi, że sprawa została sfabrykowana przez służbę więziennictwa w ramach zemsty za złożone zeznania.
W chwili obecnej jedynym oskarżonym o przemoc wobec więźniów jest były szef straży więziennej w jednym z aresztów, pozostałym strażnikom zarzuca się tylko zaniedbania.