Ustawa wprowadzająca głosowanie korespondencyjne została przyjęta przez Sejm. Za jej wprowadzeniem opowiedziało się 235 posłów Zjednoczonej Prawicy oraz jeden poseł Koalicji Obywatelskiej – Jerzy Borowczak. Zachowanie polityka wywołało wściekłość wśród jego kolegów.
Akt prawny ponownie trafił do Sejmu po tym, jak Senat go odrzucił. Weto senackie zostało jednak obalone w izbie niższej, gdzie 236 posłów opowiedziało się za przyjęciem ustawy, przeciwko było 213, a od głosu wstrzymało się 11 parlamentarzystów. Głosy “za” oddali wszyscy działacze Zjednoczonej Prawicy oraz Jerzy Borowczak, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Zachowanie polityka zaskoczyło i jednocześnie oburzyło jego partyjnych kolegów, o czym zresztą sam wspomina w rozmowie z Interią, w której odniósł się do całej sprawy i przyznał, że jest na siebie wściekły. Tłumaczył się błędem technicznym i tym, że zasugerował się zachowaniem przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Borysa Budki.
– Mam laptop i komputer, na laptopie (głosowanie) jest parę minut wcześniej. Spojrzałem na duży ekran. I patrzę, że Borys Budka ma rękę “za”. A miał “przeciw” – mówił Borowczak.
– Mam laptop i komputer, na laptopie (głosowanie) jest parę minut wcześniej. Spojrzałem na duży ekran. I patrzę, że Borys Budka ma rękę "za". A miał "przeciw" – powiedział @Interia_Fakty wściekły Borowczak.
— Jakub Szczepański (@SzczepanskiKuba) May 7, 2020
Jak podaje portal TVP Info, nie jest to pierwszy przypadek, kiedy pochodzący z Białogardu poseł naraża się swoim kolegom z partii. W przeszłości zdarzało mu się zachowywać lub głosować przeciwnie do kierunku obranego przez jego ugrupowanie. Przykładem tego jest jego niestawiennictwo podczas słynnego grudniowego głosowania ws. uzupełnienia porządku obrad sejmowych o projekt PiS dotyczący zmian w sądownictwie.