Nieudany napad w Los Angeles zmienił się w bardzo poważną sytuację kiedy jego sprawca zabarykadował się w mieszkaniu z zakładniczką. Musieli interweniować antyterroryści, którzy szybko rozwiązali problem.
Zdarzenie miało miejsce wczoraj ok. 16:10 czasu lokalnego. Policja z Los Angeles (LAPD) otrzymała zgłoszenie o uzbrojonym mężczyźnie, który rabuje przechodniów strasząc ich pistoletem. Zanim dotarli na miejsce dowiedzieli się, że podszedł do jednego z przechodniów, przystawił mu pistolet do głowy i pociągnął za spust. Mężczyzna miał ogromne szczęście gdyż jego broń w tym momencie się zacięła a on sam poszedł dalej.
Następnie przestępca wszedł do jednej z okolicznych firm – policja na razie nie ujawniła do której. W firmie znajdowało się wtedy trzech członków rodziny, w tym 14-letni chłopiec. Z nieznanych na razie powodów mężczyzna wycelował z pistoletu w jego głowę i pociągnął za spust. Na szczęście nie trafił i kula tylko otarła się o jego czaszkę. Chłopiec trafił do szpitala ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Sprawca następnie wyszedł na ulicę, gdzie próbował odebrać przypadkowej kobiecie samochód. Kobiecie udało się uciec, więc zatrzymał przejeżdżającego w pobliżu rowerzystę i próbował ukraść mu rower. Mężczyźni zaczęli się szarpać ale w tym momencie na miejscu pojawił się patrol policji a inni przechodnie pokazali im gdzie się znajduje. Widząc policjantów mężczyzna rzucił się do ucieczki i wbiegł do pobliskiego bloku, gdzie zabarykadował się w jednym z mieszkań.
Zgodnie z procedurą policjanci otoczyli blok i zaczęli przygotowywać się do akcji. W trakcie tworzenia planu taktycznego dowiedzieli się jednak, że poszukiwany nie jest w tym mieszkaniu sam. Jedna z kamer CCTV na korytarzu zarejestrowała, że złapał przechodzącą korytarzem kobietę i wciągnął ją do mieszkania. Policjanci stojący na zewnątrz budynku zauważyli też przez okno, że grozi jej celując w jej głowę z pistoletu.
Z powodu jego wcześniejszego zachowania policjanci uznali, że kobiecie grozi bardzo poważne zagrożenie. Podjęto więc decyzję, że antyterroryści z jednostki SWAT wejdą z marszu, bez wcześniejszego przygotowania i próby deeskalacji sytuacji przez policyjnych negocjatorów.
Na dramatycznym nagraniu wykonanym przez jednego z mieszkańców sąsiedniego bloku, które trafiło do mediów społecznościowych, widać przez okno jak sprawca grozi jej bronią i odciąga ją do sąsiedniego pomieszczenia. Po chwili widać błysk i słychać głośną eksplozję, po której następuje kolejna. To najprawdopodobniej były eksplozje tzw. flashbangs, jak nazywa się granaty, które powodują ogromny hałas i bardzo jasny błysk, używane do obezwładniania podejrzanych. Przestępca zaczyna krążyć po całym mieszkaniu a po chwili następują dwie kolejne eksplozje. Po kolejnej do mieszkania wchodzą antyterroryści. Po kilku sekundach oddają do niego kilka strzałów.
HOLY SHIT! I was in the building across from the DTLA shooting / hostage situation today. Viewer discretion advised 😳 #dtlashooting pic.twitter.com/4jarInQX2X
— ᴛᴇᴅᴅʏ ₿ᴏᴍʙᴇʀ 💣 (@_teddybomber) October 9, 2021
Początkowo lokalne media poinformowały, że przestępca trafił do szpitala. LAPD ujawniła jednak, że zginął na miejscu. Policjanci znaleźli przy nim broń palną. Do szpitala trafiła również zakładniczka, jej stan na razie jest nieznany. Nie ujawniono również tożsamości mężczyzny. Śledztwo w tej sprawie dopiero się rozpoczyna.