Na początku lipca Lech Wałęsa udzielił głośnego wywiadu francuskiemu “La Figaro”, w którym w kategorycznych słowach wypowiedział się o Rosji i przedstawił sposób, w jaki jego zdaniem, powinno się zakończyć tę wojnę i doprowadzić do upadku imperium. Rozmowa, o której pisaliśmy tutaj odbiła się szerokim echem nie tylko w Polsce i we Francji, ale także w Rosji. Co więcej, rosyjska rządowa telewizja, tak wzięła sobie do serca celne uwagi byłego prezydenta, że postanowiła wyznaczyć cenę za jego głowę. Polski rząd, choć tak często krytykowany przez byłego przewodniczącego “Solidarności”, podjął decyzję o zwiększeniu przysługującej mu ochrony.
O zwiększenie ochrony dla Lecha Wałęsy jako pierwszy apelował na łamach “Super Expressu” jego syn Jarosław. I to właśnie tabloid donosi, że apele te, bardzo szybko przyniosły oczekiwany skutek. Według relacji reportera tej gazety, Wałęsa już podczas niedawnej wizyty w kościele miał podwojoną ochronę, a funkcjonariusze SOP, bacznie obserwowali, czy byłemu prezydentowi nie grozi niebezpieczeństwo.
– Do tej pory miał kierowcę i jednego ochroniarza, a teraz pierwszy raz ma dwóch. Rozglądali się wszędzie i zwiększyli czujność. Jeden siedział ze słuchawka parę ławek dalej. Czekał tam już przed mszą na Wałęsę i sprawdzał czy jest bezpiecznie. Nigdy tak nie robili wcześniej – czytamy na łamach “Super Expressu”.
Takie działania Służby Ochrony Państwa pokazują, że nadzorujący tę instytucję minister Mariusz Kamiński nie lekceważy potencjalnego zagrożenia, jakie wisi nad byłym prezydentem. Wyraźnie widać też, że rządzący potrafią odłożyć na bok polityczne animozje i w sprawie wyższej racji, stanąć na wysokości zadania.