Rząd Niemiec zaczął kolejny etap luzowania związanych z pandemią restrykcji. Angela Merkel ostrzegła jednak, że jeśli obywatele nie zachowają ostrożności, to może ich czekać druga fala zachorowań.
Niemcy wprowadziły restrykcje już w połowie marca. Dzięki temu pandemia nie wyrwała im się spod kontroli tak, jak stało się to w Hiszpanii czy Włoszech. W szczycie epidemii codziennie odnotowywano 6 tysięcy nowych przypadków, ale ostatnio ta liczba spadła poniżej 1500 dziennie. Rząd Niemiec postanowił więc o zniesieniu części restrykcji.
W tym tygodniu zdecydowano już o otwarciu małych sklepików. Od poniedziałku ma nastąpić kolejne poluzowanie. Tym razem będą otwarte place zabaw, kościoły i muzea. W ciągu kilku dni ma być również podjęta decyzja o ewentualnym ponownym otwarciu szkół i powrocie imprez sportowych. Poszczególne landy pracują również nad planami ponownego otwarcia restauracji i stadionów.
Helge Braun, Szef Urzędu Kanclerza Federalnego zapowiedział jednak, że część restrykcji, jak konieczność noszenia maseczek w sklepach i transporcie zbiorowym czy nakaz zachowywania półtorametrowej odległości od innych będą obowiązywać co najmniej do 10 maja. Na powrót koncertów, meczy z kibicami czy podobnie dużych imprez zbiorowych Niemcy poczekają co najmniej do końca sierpnia. Dodał, że luzowanie kolejnych restrykcji będzie zależeć od liczby kolejnych infekcji.
Merkel ostrzegła jednak, że Niemcy nie mogą opuścić gardy i zapomnieć o tym, że niebezpieczeństwo nadal istnieje. Stwierdziła, że jeśli zignorują zasady bezpieczeństwa, to ich kraj może czekać kolejna duża fala infekcji i dotychczasowe wysiłki spełzną na niczym.
W Niemczech na razie zdiagnozowano 162 tysiące infekcji koronawirusem, co jest szóstym wynikiem na świecie. Liczba ofiar śmiertelnych była jednak znacznie mniejsza niż chociażby we Francji czy UK i wyniosła trochę ponad 6500 osób.